Ciała ostatnich czterech górników, którzy zginęli w kopalni w czeskiej Stonawie po wybuchu metanu, zostały wydobyte na powierzchnię. Jak informuje prokuratura, identyfikacja zwłok będzie wymagała badań DNA.
20 grudnia 2018 roku wybuch metanu zabił w czeskiej kopalni 13 górników, w tym 12 Polaków. Ciała czterech ofiar przetransportowano na powierzchnię w pierwszych dniach po wypadku, dziewięciu zmarłych pozostało pod ziemią. Ze względu na panujące tam ekstremalne warunki - pożar, wysoką temperaturę i niebezpieczne stężenia gazów – rejon katastrofy trzeba było odgrodzić od pozostałych wyrobisk specjalnymi tamami.
Dopiero w połowie kwietnia ratownicy po raz pierwszy weszli w ten rejon. 23 kwietnia wydostali na powierzchnię ciało piątej ofiary katastrofy. 27 kwietnia wydostali cztery kolejne ciała.
Pod ziemią, w innym miejscu niż zwłoki wydobyte w ostatnim czasie, znajdowały się jeszcze ciała czterech zmarłych górników. - Z uzyskanych informacji wynika, że jeśli warunki w miejscu katastrofy nie ulegną pogorszeniu, w maju 2019 roku zostaną wydobyte pozostałe ciała - mówiła w kwietniu rzeczniczka gliwickiej prokuratury, Joanna Smorczewska.
Tymczasem przeprowadzono sekcje zwłok wydobytych w ostatnim czasie ofiar. Pierwsza sekcja - górnika wydobytego 23 kwietnia - nie wyjaśniła ostatecznie przyczyny zgonu, a stan ciała uniemożliwiał identyfikację. Konieczne były dodatkowe badania DNA.
Czeskie służby przewidywały, że wydostanie ostatnich górników powinno nastąpić do połowy maja i tak się stało.
Dzisiaj gliwicka prokuratura poinformowała, że w miniony weekend, 11 i 12 maja, wydobyto ciała ostatnich czterech ofiar - górników. Śledczy z góry zaznaczają, że ustalenie tożsamości potrwa - i tu potrzebne będą badania DNA. Śledztwo jest w toku, kontynuowane są czynności procesowe.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice