Rurociąg z wodą pękł w miejscowości Goczałkowice-Zdrój w województwie śląskim. Jak podaje straż pożarna, zalane zostały liczne posesje, miejscami nawet do wysokości półtora metra. Na miejscu pracowało ponad 25 zastępów strażaków. W Starostwie Powiatowym w Pszczynie zebrał się sztab kryzysowy.
Do awarii w Rurociągu Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów doszło w środę po południu.
"Przypomina rwącą rzekę"
Jak przekazał młodszy brygadier Mateusz Caputa, oficer prasowy PSP w Pszczynie, doszło do pęknięcia rury o średnicy 1,77 metra. Woda zalała wiele miejscowych posesji, sięgając nawet do półtora metra wysokości.
Według strażaka, woda przypominała rwącą rzekę, wypływała spod ziemi i przepływała przez znaczną część sołectwa.
Strażacy zabezpieczali posesje i próbowali odprowadzać wodę w miejsca, gdzie nie będzie zagrożeniem dla mieszkańców.
Straż pożarna: sytuacja jest bardzo poważna
Rzecznik pszczyńskiej straży przekazał, że ich działania polegają przede wszystkim na zabezpieczaniu mieszkańców i ich dobytku. - Woda obecnie w znacznej ilości wypływa zalewając nieruchomości, lokale usługowe, lokale mieszkalne w części sołectwa. Sytuacja jest poważna. Staramy się w miarę możliwości zabezpieczać te nieruchomości, które się da, workami z piaskiem, rękawami przeciwpowodziowymi, działaniami pompowymi - relacjonował mł. bryg. Caputa.
- Natomiast jest to ogrom wody, która płynęła rurą o średnicy prawie dwóch metrów; ta woda cały czas wypływa, zalewa ten teren. Dopóki ta woda cała nie spłynie, to zdarzenie cały czas się powiększa obszarów - podkreślił.
Strażak dodał, że po godzinie 19 rurociąg został już zakręcony, a w akcję już zaangażowanych było co najmniej 20 zastępów straży pożarnej, a kolejne były w drodze. - Warunki nie sprzyjają, jest bardzo niska temperatura, pada śnieg, strażacy są przemoknięci. Robimy, co możemy, ale sytuacja jest bardzo poważna - podkreślił wtedy mł. bryg. Caputa .
Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów: nie ma ryzyka braku wody w kranach
Redakcja TVN24 zwróciła się z prośbą o informacje do Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów, które przekazało, że do awarii doszło około o godzinie 14:10.
"Miała miejsce awaria wodociągu wody surowej na odcinku Kobiernice - Goczałkowice. GPW korzysta z układu pierścieniowego, który pozwala na błyskawiczne podawanie wody ze źródła zastępczego. Obecnie woda jest podawana do stacji uzdatniania ze zbiornika goczałkowickiego. Nie ma żadnego ryzyka braku wody w kranach. Nasi pracownicy są na miejscu i oceniają przyczyny awarii" - napisano w odpowiedzi.
Jak dowiedziała się redakcja TVN24, o godzinie 19.00 w Starostwie Powiatowym w Pszczynie rozpoczął się sztab kryzysowy, w którym udział wezmą między innymi pracownicy Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów. Po godzinie 20 wypływ wody został zamknięty, jednak działania służb mogą potrwać jeszcze wiele godzin.
Sytuacja została opanowana
Sztab kryzysowy, zwołany przez starostę pszczyńską Barbarę Bandołę odbył się po godzinie 19. Uczestniczyli w nim m.in. wójt Goczałkowic-Zdroju, komendanci straży pożarnej i policji w Pszczynie, przedstawiciele Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów, kopalni Silesia i starostwa powiatowego oraz zastępca śląskiego komendanta PSP.
Po zakończeniu zebrania sztabu poinformowano, że strażacy przyjęli zgłoszenie sytuacji o godzinie 16.30, gdy przez ulicę Źródlaną płynęła rwąca rzeka. Zagrożonych było około 40 posesji, z których kilkanaście zostało zalanych. Rzeczniczka uściśliła, że zostały zalane przede wszystkim podwórza i piwnice, a także np. lokalny sklep.
Po awarii Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów zamknęło dopływy wody w zakładzie w Goczałkowicach i ujęciu w Czańcu, ale otworzyło spusty na Wiśle, aby woda zeszła z rurociągu. Po godzinie 20 rzecznik GPW przekazał, że wypływ wody został zamknięty.
O 20 na miejscu pracowało już 27 jednostek straży pożarnej. W tym czasie sytuacja była już opanowana, a strażacy przy ujemnej temperaturze przystąpili do wypompowywania wody.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24