Było ciemno, padał deszcz. Kierowca ciężarówki zdążył zobaczyć, że auto z naprzeciwka nagle zjeżdża na jego pas. W czołowym zderzeniu Mariusz zginął na miejscu, jego żona Sylwia ma połamane żebra i nogę, przebite płuco, pękniętą czaszkę i szczękę, nadgryziony język. Policja podejrzewa, że przyczyną było zaśnięcie.
Śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku z drugiego maja na drodze krajowej 88 w Gliwicach trwa. - Ale wszyscy skłaniają się ku temu i przesłuchania świadków na to wskazują, że najbardziej prawdopodobną przyczyną tego wypadku było zaśnięcie za kierownicą - mówi Marek Słomski, rzecznik gliwickiej policji.
Poślizg, zasłabnięcie?
Było po godzinie 22. 35-letni Mariusz i 33-letnia Sylwia, małżeństwo z Gliwic jechało fiatem 500, on prowadził.
- Sylwia opowiadała, że wracali z basenu. Żyli aktywnie, zdrowo się odżywiali. Opowiadała, że padał deszcz. I obudziła w szpitalu. Tylko tyle pamięta. Nie wie, czy wpadli w poślizg, czy Mariusz zasłabł. Obudziła się i już go nie ma - mówi Katarzyna Lewandowska-Jackowska, przyjaciółka Sylwii, która odwiedziła ją w szpitalu w Sosnowcu.
To Mariusz, jak przypuszcza policja, zasnął za kierownicą. Zginął na miejscu. Wyniki sekcji zwłok nie wskazują, by na coś wcześniej chorował. Sylwia została zabrana do szpitala w poważnym stanie. Jak mówi Słomski, "to cud że przeżyła"
30-letni kierowca tira, który zderzył się czołowo z fiatem, był trzeźwy i według ustaleń policji jechał prawidłowo.
- Zeznał, że samochód jadący z naprzeciwka nagle przy dużej prędkości obu pojazdów zjechał na przeciwległy pas. Nie był to manewr zawracania. Przy takich prędkościach się nie zawraca. Kierowca samochodu ciężarowego nie był w stanie w żaden sposób zareagować - mówi Słomski.
Jak dodaje, siła uderzenia była ogromna, fiat był bardzo zniszczony. Prędkość pojazdów na razie można tylko szacować. Ze wstępnych informacji policji wynika, że mogła wynosić około stu kilometrów na godzinę.
Biegły wykluczył już, że przyczyną wypadku mogły być sprawy techniczne w samochodach.
"Wszystkim naokoło pomagali"
Znajomi małżeństwa zbierają na leczenie i rehabilitację Sylwii na portalu pomagam.pl. Udało im się już zebrać ponad 22 tysięcy złotych.
"Sylwię w pierwszej kolejności czeka poważna operacja kręgosłupa, potem miednicy. Dodatkowo odniosła liczne obrażenia, w tym przebite płuco, pękniętą czaszkę, szczękę, połamaną nogę i żebra oraz nadgryziony język" - piszą w apelu o wsparcie.
- Lekarz powiedział, że zanim stanie na nogi, miną dwa, trzy miesiące. Ale zanim wróci do normalności, potrzebny jest rok, półtora roku rehabilitacji. Czuje się coraz lepiej, sińce schodzą - mówi Dawid Kur, brat Sylwii.
Katarzyna w piątek: - Jutro pogrzeb Mariusza. Byli małżeństwem od trzech lat, ale znali się ze dwanaście. Prowadzili razem firmę i wszystkim naokoło pomagali. Kasiu, mówi do mnie Sylwia, jestem twarda, muszę sobie poradzić. I mówi: dlaczego nie zostałam z Mariuszem, dlaczego jestem tutaj z powrotem?
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Andrzej Chodorowski/ OSP KSRG Gliwice-Brzezinka