68-letni kierowca zjechał z drogi do rowu. Po około 25 metrach wyrzuciło go na podjazd do posesji, gdzie stała rodzina. Po potrąceniu 36-letnia kobieta zginęła na miejscu, a jej trzyletnia córka jest w ciężkim stanie. - Ojciec dziecka, mąż tej pani był świadkiem wypadku - mówi prokurator. Według biegłych na drodze nie było śladów hamowania. Kierowca usłyszał zarzuty. Tłumaczył, że próbował uniknąć potrącenia psa.
- Kierowca usłyszał zarzut spowodowania wypadku w ruchu drogowym, którego skutkiem jest śmierć - mówi Agnieszka Michulec, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Bielsku-Białej.
Do tragedii doszło w czwartek po godzinie 15 we wsi Gilowice na Żywiecczyźnie na ulicy Zakopiańskiej, która jest drogą wojewódzką.
Jak wstępnie ustalili policjanci, kierujący hyundaiem 68-letni mężczyzna, jadący od Żywca w kierunku Suchej Beskidzkiej stracił panowanie na pojazdem i zjechał do przydrożnego rowu melioracyjnego.
- Przejechał rowem około 25 metrów, otarł się o drzewo i uderzył w betonowy przepust nad podjazdem do posesji. Uderzenie spowodowało, że samochód wyrzuciło nad podjazd, na którym stała rodzina, trzy osoby - mówi Agnieszka Michulec, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
- Auto potrąciło kobietę i dziecko. Mąż kobiety, ojciec dziecka był świadkiem tego wypadku - dodaje prokurator. - Kierowca wyjaśnił, że na drogę wybiegł mu malutki pies. Chcąc uniknąć potrącenia psa, zjechał na prawe pobocze i dalej nie mógł już zapanować nad pojazdem.
Trzyletnia dziewczynka, w stanie bardzo ciężkim, śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego została przetransportowana do szpitala w Krakowie Prokocimiu. Wciąż jest w stanie krytycznym.
36-letnia matka trzylatki, mimo wysiłku ratowników medycznych, którzy prowadzili reanimację, zmarła. Policja informowała wcześniej, że była w ciąży.
"Nie było śladów hamowania"
Ulica Zakopiańska była całkowicie zablokowana. Śledczy ustalali okoliczności wypadku. - Według biegłych do spraw ruchu drogowego, na drodze nie było śladów hamowania - mówi Michulec.
Policjanci ustalili, że 68-latek był trzeźwy i posiadał uprawnienia do kierowania. Jego wyjaśnienia zweryfikują biegli do spraw rekonstrukcji wypadków oraz stanu pojazdu. Jak mówi prokurator, auto było nowe.
Ojciec trzyletniej dziewczynki, z uwagi na sytuację, nie został jeszcze przesłuchany, pojechał do dziecka do szpitala. Śledczy dotarli do innych naocznych świadków wypadku.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Żywiec112