Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w mocy kary dożywocia i 25 lat więzienia dla zleceniodawcy i wykonawcy głośnego zabójstwa mieszkającego w Zabrzu (woj. śląskie) przedsiębiorcy z Armenii, zastrzelonego z broni maszynowej. Motywem zbrodni była zemsta.
Na dożywocie skazany został skazany Ormianin Khachatur D., który zlecił i zorganizował egzekucję. Wyrok 25 lat więzienia usłyszał wykonawca zlecenia Rosjanin z Czeczenii Rasul B. Wyrok jest prawomocny.
Sąd podtrzymał kary
Takie same kary wymierzył oskarżonym w listopadzie 2013 r. gliwicki sąd okręgowy. Znacznie łagodniejszy wyrok, sześciu lat pozbawienia wolności, usłyszał wówczas trzeci oskarżony - Ormianin, podczas zabójstwa był on kierowcą samochodu, z którego strzelano do ofiary. Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, na których w dużej części oparto akt oskarżenia. Wobec tego oskarżonego sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Wyrok wobec niego już wcześniej się uprawomocnił.
Ofiara, 34-letni Vache O., od lat mieszkał w Polsce; były przedsiębiorcą, prowadził hurtownię. Cieszył się dużym autorytetem wśród mieszkającej w Polsce społeczności ormiańskiej. Zginął w lipcu 2008 r.; został zastrzelony w chwili, gdy wsiadał do samochodu. Miała to być zemsta Khachatura D. za pobicie go pod jedną z katowickich dyskotek.
Wyrok I instancji zaskarżyła obrona, która domagała się uchylenia orzeczenia i nowego procesu, ewentualnie złagodzenia kar. Khachatur D. stanowczo zaprzeczył, by to on zlecił zbrodnię. - Nie mam nic wspólnego z tą sprawą – oświadczył w ostatnim słowie.
- Nikt mi niczego nie zlecał – powiedział drugi oskarżony Rasul B.
W biały dzień strzelali z broni maszynowej
Sędzia Michał Marzec powiedział w ustnych motywach wyroku, że wina oskarżonych nie budzi wątpliwości. Dodał, że sprawa miała wyjątkowy wymiar. - Rzadko się zdarza, aby na ulicach naszych miast ktoś strzelał z w bały dzień z broni maszynowej do człowieka - wskazał.
Sąd chwalił sposób prowadzenia procesu w Gliwicach oraz policjantów i prokuraturę prowadzącą śledztwo. - Zadanie, przed którym stanął prokurator wraz z policją, wydawało się prawie niemożliwe do wykonania. Sposób gromadzenia dowodów wskazuje, jak potężną pracę wykonano i jak ta sprawa w doskonały sposób została przygotowana w momencie skierowania jej do sądu - powiedział sędzia.
Dodał, że najtrudniejszą kwestią dla sądu apelacyjnego był wymiar kary dla oskarżonych. Według sądu apelacyjnego obaj oskarżeni zasługiwali na dożywicie, prokuratura jednak nie zaskarżyła wyroku z I instancji. Sędzia mówił, że Rasul B. działał w sposób perfekcyjny, bez emocji. B. zawsze będzie niebezpieczny dla społeczeństwa, zawsze będzie się mścił, bo ma taki charakter - powiedział Marzec.
20 ran postrzałowych
19 lipca 2008 r. na ul. Wandy w Zabrzu poruszający się samochodem bandyci oddali serię strzałów z broni maszynowej do stojącego przy aucie Ormianina. 34-latek zginął na miejscu; miał ponad 20 ran postrzałowych, strzelano do niego z odległości od 60 cm do kilku metrów. Mimo zarządzonych natychmiast blokad dróg sprawców nie udało się ująć.
Śledztwo ws. egzekucji prowadzili policjanci z wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej w Katowicach pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Po drobiazgowych badaniach śladów, przesłuchaniu świadków i analizie zbieranych na bieżąco informacji śledczy ustalili prawdopodobny motyw przestępstwa.
Ormianin zatrzymany w Holandii
Policjanci prowadzący sprawę nawiązali współpracę z Centralnym Biurem Śledczym, Strażą Graniczną, Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i ośrodkami dla cudzoziemców w regionie. Zwrócili się też o pomoc do europejskich formacji policyjnych i polskich służb dyplomatycznych za wschodnią granicą.
Rezultatem tych działań było zatrzymanie - w styczniu i w lutym 2010 roku - Ormianina i Czeczena, podejrzanych o popełnienie zbrodni. Kilka miesięcy później do tej dwójki dołączył zatrzymany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania w maju w Holandii i przewieziony do Polski Ormianin, który - według prokuratury i sądu I instancji - był inicjatorem egzekucji.
Przyczyną zbrodni dawne porachunki
Według prokuratury i sądu okręgowego, tłem zbrodni były narastające nieporozumienia pomiędzy Khatchaturem D. a Vache O. Kumulacją sporu było starcie zwaśnionych grup pod jednym z katowickich klubów wiosną 2008 r. Podczas bójki Khachatur D. został 30 razy ugodzony nożem. Nie chciał współpracować z policją i na własne życzenie wyszedł ze szpitala. Wrócił na leczenie do Armenii, a po powrocie zaczął planować zemstę. Szukał chętnych do zabójstwa rodaka. Zadania podjął się Rasul B., weteran wojny czeczeńskiej. To on oddał strzały z broni maszynowej - uznał sąd.
Po zabójstwie sprawcy pojechali do punktu skupu złomu w Dąbrowie Górniczej, gdzie samochód użyty w zamachu rozebrano na części. Pistolet maszynowy skorpion został przetopiony, a następnie wrzucony do jeziora. W czasie śledztwa ten zniekształcony kawałek metalu wyłowił płetwonurek. Ekspertyzy wykazały, że to zniszczony skorpion; z tej samej broni pochodził też znaleziony nabój.
"Zbrodnia prawie doskonała"
Sąd I instancji uznał, że była to "zbrodnia prawie doskonała". Prawie, bo sprawców zdradziły indywidualne numery IMEI używanych przez nich telefonów komórkowych. Nie pomogło im zmienianie karty SIM. Szczegółowo o okolicznościach zbrodni opowiedział jeden z uczestników zamachu kierowca, któremu za to nadzwyczajnie złagodzono karę. Jego wyjaśnienia potwierdziły ekspertyzy biegłych i zeznania świadków, którzy mówili m.in., że ofiara i oskarżony byli skonfliktowani.
Do zabójstwa doszło w Zabrzu przy ul. Wandy:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mi/b / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24