Nalepki z wizerunkiem kandydatki do Senatu na lusterkach, szybach i klatkach schodowych. Na Kontakt 24 wpływają informacje od zdenerwowanych mieszkańców Siemianowic Śląskich, Chorzowa, Świętochłowic. Widoczna na nalepkach Dorota Tobiszowska startująca z list PiS podkreśla, że z naklejkami nie ma nic wspólnego i mówi o "przedwyborczym sabotażu". Sprawę wyjaśnia policja.
Informacje o naklejkach rozlepionych na klatkach schodowych, karoseriach zaparkowanych samochodów czy na lusterkach spływają na Kontakt 24 od rana.
"Naklejkę ledwo zdrapałem, całe szczęście na aucie była rosa. Nie wiem co gorsze, zaklejone lusterko, czy fakt, ze ktoś to przykleił do góry nogami" - alarmuje internauta ze Świętochłowic.
Internauci podkreślą, że to wyjątkowo "bezczelny" i "brudny" sposób walki o głosy:
"Kampania wyborcza powinna mieć swoje granice. Takie naklejki mogą uszkodzić samochody wyborców, co na pewno nie wpłynie na oddanie głosu na danego kandydata. Ponadto nie wyrażałem zgody na to, by mój samochód stał się powierzchnią reklamową” - dodaje Kamil z Siemianowic Śląskich. Naklejki - jak informuje - pojawiły się na autach przy ulicy Zgrzebnioka.
"Sabotaż"
Na przesłanych do nas zdjęciach widać, że niechciane materiały wyborcze - teoretycznie - mają promować Dorotę Tobiszowską, która jest kandydatką do Senatu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. W rozmowie z tvn24.pl kandydatka zapewnia, że z akcją nie ma nic wspólnego.
- Ktoś bardzo się postarał, żebym się jak najgorzej kojarzyła wyborcom. A przecież nigdy nie miałam żadnych naklejek. To można łatwo sprawdzić - mówi Tobiszowska.
Podkreśla, że za rozklejaniem nalepek z pewnością nie stoi nikt z jej politycznego otoczenia.
- Musielibyśmy być wyjątkowo niemądrzy, żeby prowadzić taką kampanię. To nic innego, jak sabotaż wyborczy. Nie wiem, z czyjej strony - uważa kandydatka.
Tobiszowska ma nadzieję, że osoby odpowiedzialne za akcję rozlepiania nalepek "poniosą konsekwencje".
- Dopuścili się chamstwa, na które nie można się godzić. Dobrze, że nalepki pojawiły się na parkingach, które są monitorowane. Sprawcy nie rozpłyną się w powietrzu zbyt łatwo - mówi.
Do sprawdzenia
W piątek rano kandydatka zgłosiła sprawę na policję.
- Przyjęliśmy zawiadomienie. Zgłaszająca podkreśla, że ktoś bez jej wiedzy i zgody wyprodukował materiały wyborcze i rozlepia je w taki sposób, żeby jej zaszkodzić - informuje st. asp. Arkadiusz Ciozak z policji w Rudzie Śląskiej.
Funkcjonariusze prowadzą działania w związku z art. 495 par. 1 Kodeksu wyborczego.
- Zapis ten mówi o grożącej karze grzywny dla osoby, która w związku z wyborami umieszcza materiały wyborcze bez wymaganej zgody - tłumaczy Ciozak.
Autor: bż/ ks / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24