Mieszkańcy najpierw wywalczyli pasy, potem walczyli o sygnalizację. Bezskutecznie. W poniedziałek wieczorem zginęły dwie nastolatki, 20-latek jest w szpitalu. Kierowca dzisiaj usłyszał zarzut. Nie przyznaje się i nie odpowiada na pytania.
31-letni kierowca audi usłyszał dzisiaj w prokuraturze zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Prokuratura zawnioskowała o areszt tymczasowy. Sąd się na to jednak nie zgodził.
Mężczyzna nie przyznał się do zarzuconego mu czynu. W ogóle odmówił składania wyjaśnień, nie odpowiadał na pytania śledczych.
W poniedziałek w Mikołowie potrącił na przejściu dla pieszych trzy osoby. Dwie zmarły na miejscu, trzecia jest w szpitalu.
Kierowca był trzeźwy.
Gdyby były światła
Do zdarzenia doszło wieczorem na drodze krajowej numer 44. - To bardzo ruchliwa trasa, łączy Mikołów z Tychami, Katowicami, Krakowem - mówi Ewa Sikora, rzeczniczka policji w Mikołowie.
Przejście, na którym doszło do tragedii, jest oznakowane, ale nie ma sygnalizacji. Wtedy dodatkowo było ciemno, nawierzchnia śliska. Ograniczenie prędkości do 70 km. Pieszy musi długo czekać, nim kierowcy go przepuszczą. A potem pokonać dwie jezdnie.
- Ma pierwszeństwo na pasach dopiero, kiedy na nie wejdzie, a nie kiedy dojdzie do pasów. Dlatego apelujemy do kierowców o kulturę - mówi Sikora.
A mieszkańcy Mikołowa apelowali o sygnalizację w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - wynika z artykułu w "Dzienniku Zachodnim".
– 7 kwietnia tego roku wysłałem pismo interwencyjne w sprawie przejścia dla pieszych, które znajduje się w rejonie tego skrzyżowania, w którym zawarty był wniosek o wybudowanie tam sygnalizacji świetlnej przyciskowej – cytuje wypowiedź pana Marka dziennikarz gazety.
– Ostateczną odpowiedź GDDKiA dostałem 18 lipca, ale nic z niej nie wynika. Gdyby sygnalizacja została wtedy uruchomiona, być może tego nieszczęścia by nie było - mówi.
Marek Prusak, rzecznik GDDKiA w Katowicach przyznaje, że była w tej sprawie korespondencja z mieszkańcami Mikołowa. Szczegóły w tej sprawie obiecał podać jutro.
- Gdyby tam były światła, na pewno byłoby bezpieczniej - zgadza się Sikora.
Po drugiej stronie było miasto
Kilka lat temu w tym miejscu nie było w ogóle przejścia. - Ale mieszkańcy przechodzili w miejscu niedozwolonym i w końcu zrobiono pasy - mówi Sikora.
Głównie mieszkańcy domków jednorodzinnych. Mieszkańcy bloków z naprzeciwka nie mają po co przechodzić przez DK 44. To po ich stronie jest centrum handlowe, urzędy, cale miasto.
Trzysta metrów od tragicznych pasów jest przejście z sygnalizacją.
Sikora: - Ale ludzie z domków tym przejściem bez sygnalizacji mieli bliżej na cmentarz.
Przyjaciółki
Śledczy nie podają jeszcze, z której strony przechodziły przez pasy 13-letnia Wiktoria, starsza o rok Wiktoria i 20-latek. Wiktoria, po potrąceniu przez samochód, przeleciała przez barierę, oddzielającą jezdnie. Zginęła na miejscu. 14-letnia Lena - w karetce po godzinnej reanimacji. Młody mężczyzna trafił do szpitala ze złamaną nogą i urazem głowy. Jest stan jest stabilny, nie zagraża życiu.
Ofiary wypadku nie było rodziną. Według informacji "Dziennika Zachodniego" dziewczyny znały się z mikołowskiej podstawówki i przyjaźniły. Dobrze się uczyły.
Dzisiaj ma się odbyć sekcja zwłok ofiar wypadku.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice