Do mieszkania 37-latki wtargnął jej były parter, starszy o trzy lata. Był kompletnie pijany, okładał kobietę pięściami i krzyczał, że ją zabije. W mieszkaniu był też Kacper, 11-letni syn kobiety. To on zadzwonił na policję.
11-letni Kacper wykręcił 997 i opowiedział, co dzieje się w mieszkaniu w Mikołowie.
Według jego relacji, do domu chłopca i jego 37-letniej matki wtargnął jej były partner, 40-letni mężczyzna. Był kompletnie pijany i zaatakował matkę.
- Zagroził, że ją zabije - przekazuje słowa Kacpra Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji.
Gdy policjanci przybyli na miejsce, przyłapali 40-latka na gorącym uczynku. - Bił kobietę pięściami - uściśla Nowara.
"Zachował się przytomnie"
Mężczyzna został zatrzymany. Okazało się, że miał około 2 promili alkoholu w organizmie. Usłyszał zarzut pobicia, za co grozi mu do 5 lat więzienia. Ponieważ nie mieszka już ze swoją ofiarą, nie wnioskowano o areszt.
Do kobiety wezwano pogotowie, była mocno pobita, ale nie wymagała hospitalizacji.
Nowara chwali postawę jej syna. - Zareagował bardzo przytomnie, na spokojnie opowiedział dyżurnemu, jak sytuacja wygląda, na ile jest groźna, a także podał, gdzie mieszka, jak się nazywa. Był opanowany, mimo nerwów, bo sprawa dotyczyła jego najbliższej osoby. Dzięki niemu policjanci zareagowali tak szybko. Być może uratował matce życie.
Autor: mag/r / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja