Dziennikarz agencji Reutera był całkowicie zaszokowany, gdy szkocki terier Barney - pies prezydenta George'a W. Busha zaatakował go na terenie Białego Domu. Krwawiącego reportera musiał opatrzyć prezydencki lekarz. To się nazywa ostre podejście do mediów.
Pierwszy Pies był na spacerze ze swoim opiekunem, gdy zbliżył się do niego korespondent Reutersa Jon Decker. - Wyglądał bardzo miło i sympatycznie. Schyliłem się, by go pogłaskać, a on mnie ugryzł - relacjonował Decker.
- Nie wiem, co zrobił, ale cokolwiek to było, nie spodobało się Barney'owi - powiedziała korespondentka American Urban Radio Network April Ryan, która zarejestrowała wszystko swoją kamerą.
Choć krew nie lała się strumieniami, to pechowiec został odprowadzony do prezydenckiego lekarza doktora Richarda Tubba, który opatrzył zraniony palec wskazujący i zaaplikował antybiotyk.
Myślę, że to był jego sposób na powiedzenie, że skończył z paparazzim. rzeczniczka Pierwszej Damy Laury Bush
To niepodobne do Barney'a
Sekretarz prasowa Pierwszej Damy Sally McDonough powiedziała, że to niezwykłe zachowanie dla teriera. - Myślę, że to był jego sposób na powiedzenie, że skończył z paparazzim - oznajmiła McDonough.
Przyczyna wypadku nie jest znana, ale może po prostu Barney był sfrustrowany faktem, że w styczniu będzie musiał wyprowadzić się z Białego Domu i zostanie zastąpiony przez innego Pierwszego Psa? Barack Obama już zapowiedział swoim córkom, że wyrzeczenia poniesione przez nie podczas kampanii zrekompensuje im czworonożnym przyjacielem.
Źródło: cnn.com, bbc.co.uk, PAP