Hamburskie łabędzie trafiły już do zimowych kwater. Zanim rzeka Alster zdążyła zamarznąć i uwięzić ptaki, władze miasta przeniosły je w bezpieczne miejsce, niedaleko tamy w Eppendorf. Pracująca tam cały czas pompy sprawią, że woda nie zamarznie i nie narazi łabędzi na niepotrzebne cierpienie.
Tradycja łapania łabędzi sięga XVII wieku. W 1664 roku rada miejska objęła te ptaki ochroną i przed nastaniem mrozów zaczęła przenosić je w bezpieczne miejsce. Od 1818 roku wyznaczany jest do tego zadania specjalny urzędnik, zwany "Ojcem Łabędzi". Przez wiele lat funkcję tę pełni już Olaf Ness. Zresztą, jest to zadanie przekazywane w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie.
By uniknąć niepotrzebnych kontuzji od dziobów i uderzeń skrzydłami, chwytający ptaki wiążą je specjalną taśmą. Później łabędzie pakowane są do łódek, które płyną w kierunku tamy w Eppendorf.
- Nie mamy mniej zwierząt w tym roku, to po prostu zmiana dynamiki, bo niektóre z nich już znajdują się w miejscu zimowania, gdzie trafiły dobrowolnie. Dlatego może się wydawać, że przywieźliśmy tu mniej ptaków - powiedział Olaf Ness, koordynujący akcję.
Łapanie łabędzi zazwyczaj trwa kilka dni - tak długo, aż wszystkie ptaki znajdą się w wyznaczonym miejscu. Jednak wiosną, ku uciesze tysięcy hamburczyków, wracają.
Źródło: Reuters, TVN24