Pewien londyński kierowca przeżył niemały szok, kiedy wrócił do swojego prawidłowo zaparkowanego jaguara. Część samochodu była dziwnie powyginana, ale nie od uderzenia. Okazało się, że budowany opodal wieżowiec o niecodziennym kształcie na tyle skutecznie skupił promienie słońca na ciemnym pojeździe, że zdołał nadtopić jego plastikowe elementy.
Winnym jest budynek stawiany pod adresem 20 Fenchurch Street, przezwany przez londyńczyków "walkie-talkie" ze względu na swój niecodzienny kształt. Budowlańcy zdołali już obłożyć cześć konstrukcji nowymi, czystymi szybami.
Martin Lindsay zostawił swojego jaguara zaparkowanego przy chodniku niedaleko nieukończonego budynku w czwartkowe popołudnie. Kiedy wrócił do niego po dwóch godzinach, z daleka zastanowił go mężczyzna, który robił zdjęcia jego samochodowi. Kiedy Lindsay do niego podszedł, przechodzeń miał stwierdzić: "Widział pan ten samochód? Właściciel raczej nie będzie zadowolony...".
Mężczyzna rzeczywiście nie był rozbawiony. Plastikowe panele po jednej stronie samochodu, osłona lusterka i znaczek marki na masce były pofałdowane pod wpływem wysokiej temperatury. Za wycieraczką miał kartkę od firmy budującej wieżowiec: "Twój samochód trochę się wypaczył. Mógłbyś zadzwonić?".
Okazało się, że ułożone w niecodzienny kształt okna "walkie-talkie" skupiły promienie sierpniowego słońca z wyjątkową precyzją na trzech miejscach parkingowych ulicę obok. Władze tymczasowo zakazały z nich korzystać i wszczęto śledztwo. Tymczasem firma budowlana miała zgodzić się pokryć koszty napraw, wycenione na niemal tysiąc funtów. Prasa przechrzciła natomiast budynek na "Walkie-Scorchie" (ang. gra słów. połączenie walkie-talkie ze scorch, czyli przypalać).
A London skyscraper is blamed for reflecting light which melted parts of a nearby car: http://t.co/EbJUqc4wUg pic.twitter.com/sPijHkIoEw
— BBC London Newsroom (@BBCLondonNews) September 2, 2013
Autor: mk//bgr / Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | Matt Buck