Na Placu Żłóbka przed Bazyliką Narodzenia w Betlejem stanęła już ogromna choinka, ale chrześcijańscy i muzułmańscy kupcy w tym mieście obawiają się, że tegoroczne święta Bożego Narodzenia będą znacznie uboższe niż zwykle. Liczba turystów spadnie o 25 proc.
Strach, jaki wywołała niedawna ośmiodniowa wojna w Strefie Gazy, wystrzeliwanie palestyńskich rakiet w kierunku Jerozolimy i Tel Awiwu sprawiły, że zagraniczni turyści i grupy pielgrzymkowe odwołały 20 do 25 proc. rezerwacji na okres Świąt Bożego Narodzenia.
Kilka powodów
Kupcy i hotelarze w Betlejem skarżą się również, że zbudowany przez Izrael "mur bezpieczeństwa", który odcina część Betlejem, odstrasza turystów i pielgrzymów, podobnie jak rozpowszechniony wizerunek Palestyńczyków jako terrorystów. Wpływ wywarł również kryzys gospodarczy w Europie: w tym roku do palestyńskiej części Ziemi Świętej przybyły nie 2 miliony turystów, jak co roku, lecz tylko półtora miliona. Ekspert turystyczny z Betlejem George Rishmawi powiedział w piątek zagranicznym dziennikarzom, że w tym roku świąteczne zakupy na głównej handlowej ulicy biegnącej od Placu Żłobka, a także w całym Betlejem będą o połowę skromniejsze niż zwykle, ponieważ wiele instytucji na Zachodnim Brzegu Jordanu nie wypłaca od kilku miesięcy pensji swym pracownikom.
Może nie tak źle
Przewodniczący Izby Handlowej w Betlejem Samir Hazbun wypowiada się w bardziej optymistycznym duchu: - Mam nadzieję, że koniec końców, jak to zawsze bywało, Izrael, który w ramach represji zatrzymał należne Palestyńczykom pieniądze z ceł i podatków, przetransferuje je władzom Autonomii Palestyńskiej - powiedział. Jednak wielu pracowników administracji palestyńskiej nie otrzyma przed świętami kolejnej wypłaty. Na okupowanych przez Izrael terenach Autonomii ponad 150 tys. osób jest uzależnionych od pieniędzy z ceł i podatków zatrzymanych przez rząd izraelski. Stanowią one połowę budżetu władz palestyńskich.
Autor: mn/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA