Światło poszybowało w niebo

Wieloletniej tradycji stało się zadość. Na Tajwanie po raz kolejny obchodzono festiwal latarń - setki latających świateł poszybowało do nieba. A wraz z nimi - życzenia.

Festiwal odbył się w mieście Pingsi, gdzie narodził się cały zwyczaj. Jak co roku udział w nim wzięło setki mieszkańców. Każdy mógł wysłać swoje życzenia spisane na latarni prosto do nieba.

Czego życzyli sobie uczestnicy święta? - Chciałabym by uczniowie w mojej klasie byli zdrowi i rozwijali swoje zdolności - mówiła nauczycielka Tsou Tsong-ming. Pojawiały się też życzenia związane z trudną sytuacją gospodarczą. - Mam nadzieję, że na ponowny wzrost ekonomiczny na Tajwanie - zwierzał się 25-letni Chuang Pei-neng.

Inne nieco marzenia miał 52-letni Chiang You-chia. - Chciałbym, żeby każdy miał miskę ryżu do jedzenia i by moja rodzina została razem - mówił.

Zwyczaj od lat

Tajwańczycy wysyłają w niebo swoje życzenia podczas pierwszej pełni lub piętnaście dni po chińskim Nowym Roku.

Zwyczaj sięga 19-tego stulecia, kiedy to pierwsi osadnicy przybyli na te tereny. Byli oni jednak często atakowani przez bandytów. Aby ochronić się przed nimi, osadnicy uciekali w góry. Kiedy zagrożenie mijało, wypuszczano światła. Było to sygnał, że można bezpiecznie wracać do domu. Wysyłanie latarni w niebo stało się symbolem pokoju i zdrowia.

Źródło: Reuters

Czytaj także: