Chcąc dotrzeć do dilerów narkotyków, agenci DEA wykorzystali prywatne dane i zdjęcia pewnej mieszkanki stanu Nowy Jork, jednej z podejrzanych w śledztwie. Zrobili to bez jej wiedzy i zgody, więc kobieta domaga się teraz od rządu USA odszkodowania.
Sondra Arquiett pozwała amerykański Departament Sprawiedliwości za "złamanie konstytucyjnych praw". W pozwie żąda pół miliona dolarów zadośćuczynienia za nadużycie jej wizerunku. Miała się tego dopuścić DEA (Drug Enforcement Administration), agencja powołana do walki z przestępczością narkotykową.
Bez pozwolenia
Jak podaje ABC News, agent DEA Timothy Sinnigan najpierw utworzył, a potem przez 3 miesiące korzystał z konta na Facebooku, które nosiło imię i nazwisko kobiety (nazywała się wówczas Sondra Prince). Dodatkowo umieścił na profilu autentyczne zdjęcia kobiety oraz jej bliskich, które znalazł w jej telefonie.
Mieszkanka stanu Nowy Jork była w tym czasie podejrzana o współudział w handlu narkotykami. W trakcie śledztwa przyznała się do członkostwa w grupie, która rozprowadzała kokainę. Skazano ją na pół roku więzienia. Za pomocą fałszywego konta służby chciały dotrzeć do pozostałych osób zamieszanych w proceder. Arquiett twierdzi jednak, że całą akcję prowadzono bez jej wiedzy i pozwolenia.
"Mieliśmy prawo"
Agencja broni się, że choć kobieta nie wyraziła wprost zgody na utworzenie jej fałszywego konta w serwisie, to w ramach współpracy ze służbami dała im prawo do wykorzystywania wszystkich jej materiałów dla dobra śledztwa. A to wymagało utworzenia profilu.
Arquiett wskazuje z kolei, że działalność służb naraziła ją na niebezpieczeństwo, bowiem "wywołano wrażenie, że współpracuje ona z agencją", a ona sama przeżywała "głębokie emocjonalne cierpienie".
Facebook usunął już z serwisu fałszywy profil kobiety, a Departament Sprawiedliwości zapowiedział, że zbada sprawę.
Autor: ts//gak / Źródło: abcnews.go.com, Buzzfeed
Źródło zdjęcia głównego: Facebook