Niemal 30 tysięcy osób wzięło udział w paradzie na przedmieściach Tokio, gdzie już od trzystu lat obchodzi się święto płodności. Głównymi bohaterami festiwalu, który zwiastuje nadejście wiosny, są olbrzymie fallusy.
Festiwal Kanamara przyciąga nie tylko lokalnych mieszkańców, ale i wielu turystów z całego świata. Każdy mógł kupić lizaka w kształcie męskich lub żeńskich narządów płciowych, albo zrobić sobie zdjęcie na ogromnym drewnianym fallusie.
Przez wieki mężczyźni i kobiety zbierali się podczas festiwalu, by otrzymać błogosławieństwo płodności - i ochrony przed chorobami wenerycznymi. Pierwszy raz świętowano ponad trzysta lat temu, po tym jak japońskie kurtyzany prosiły tam o ochronę przed kiłą. Teraz uczestnicy święta wierzą, że ceremonia uczczenia fallusa uchroni ich przed AIDS.
Kult falliczny jest nadal popularny w Japonii. - Przyjechałam tutaj, bo chcę mieć dziecko, ale wcześniej muszę znaleźć odpowiedniego chłopaka - mówi Chiho Hiroki, 33-letnia inżynier. - Mam nadzieję, że moje życzenia się teraz spełnią - dodaje.
Co roku na festiwal przybywa wielu cudzoziemców. - Zwykle japońskie ceremonie nie są dostępne dla obcych, ale ta jest inna - przyznaje Kimiko Nakamura, kapłanka fallicznego kultu.
Kult męskich genitaliów jest pozostałością po starożytnych rytuałach, uprawianych przez wiele pogańskich kultur na całym świecie. W kulturach zachodnich kres tym świętom położyło nadejście chrześcijaństwa, które uznało takie obchody za niemoralne.
Źródło: Reuters, TVN24