Większość włamywaczy używa portali społecznościowych, takich jak Facebook i Twitter, by namierzyć swoje ofiary. Internauci nieświadomie zostawiają informacje, które są cenne dla przestępców: o zakupach dużej wartości, a nawet daty i godziny, kiedy nie będzie ich w domu. - Żyjemy w epoce cyfrowej – skwitował to jeden ze złapanych złodziei.
Regularne aktualizowanie danych na portalach społecznościowych to jak rozkład zajęć dla złodziei – tak wynika z badań brytyjskiej policji przeprowadzonych podczas rozmów z przestępcami skazanymi w tym roku za włamania.
Okazało się, że czterech na pięciu złodziei przyznało, że m.in. za pomocą Facebooka i Twittera namierzają swoje ofiary. Wielu internautów nieświadomie dostarcza im informacji, typu: jakie ostatnio zrobili zakupy dużej wartości, jaki mają sprzęt elektroniczny i inne cenne przedmioty, a także w jakie dni i godziny nie będzie ich w domu. Ich konta informują także na jak długo wyjeżdżają na wakacje.
"Ludzie na okrągło zapraszają nas do domu"
Inne strony internetowe, takie jak Google Street View, pokazują z bliska zdjęcia domów, co dla włamywaczy jest źródłem danych o zabezpieczeniach – mogą odkryć, czy zainstalowano alarmy i gdzie są wejścia boczne.
- Żyjemy w epoce cyfrowej i my też musieliśmy nauczyć się korzystać z serwisów społecznościowych – "Daily Telegraph" cytuje Richarda Taylora, jednego ze skazanych włamywaczy. - Ludzie nawet nie wiedzą, że dzięki Facebookowi na okrągło zapraszają nas do swojego domu – dodał.
Większość pytanych przestępców przyznało, że prosty alarm w domu ofiar powstrzymałby ich od zainteresowania się nim.
Źródło: Daily Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe