Amerykański bankowiec uratował życie potomstwu niefrasobliwej kaczki, która założyła gniazdo na występie budynku, kilka metrów nad ziemią. Gdy przyszedł czas na wyprawę do jeziora – matka-kaczka zeskoczyła swobodnie, ale jej pisklęta nie miałyby szans.
Kaczka wybrała miejsce na gniazdo naprzeciwko gabinetu Joela Armstronga, pracownika banku w Spokane w stanie Washington. Dzień po wykluciu się piskląt kaczka zeskoczyła z dachu, żeby zabrać dzieci na pierwszą lekcję pływania. Armstrong, który widział to z okna, domyślił się, że teraz za matką będą skakać pisklaki i że trzeba im pomóc.
Złapał w locie wszystkie kaczątka
O godzinie 5.45 rano wyszedł z biura i czekał, aż kaczątka zaczną skakać. Na początku skoczyły dwa pisklęta z dwunastu, ale na resztę trzeba było czekać aż do południa. Wokół bankowca tymczasem zgromadziła się spora grupa ludzi, podziwiająca jego refleks i pewną rękę. Kiedy cała kacza rodzina była już na dole, zostały bezpiecznie przetransportowane nad rzekę. Odprowadził je tłumek zdziwionych ludzi.
Jak odnotowuje Associated Press, Joel Armstrong jest spokojny i łagodny, z pozoru niczym się nie wyróżnia, zajmuje się w swoim banku udzielaniem pożyczek.
Źródło: Reuters, APTN