Kolejny wyczyn polskiego kierowcy z nieograniczonym brakiem wyobraźni. Reporterowi TVN udało się zarejestrować materiał, na którym widzimy mężczyznę siedzącego za kierownicą toyoty, ale trudno powiedzieć, że ją prowadzi. W obu rękach trzyma bowiem telefony komórkowe. - Dla nich to była bardzo fajna zabawa. A dla mnie to jest po prostu jadący morderca - relacjonuje reporter "Faktów" TVN Paweł Płuska. Policjanci też nie mają wątpliwości: skrajna głupota i złamanie prawa.
Reporter zarejestrował wątpliwy wyczyn na ulicy Powsińskiej w Warszawie. Kiedy zobaczył kierowcę z dwoma telefonami w dłoniach i pasażera trzymającego mu kierownicę, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jadąc z prowadzącym samochód operatorem, Płuska nagrał zdarzenie aparatem telefonu komórkowego. Mężczyzn w czarnej toyocie zupełnie to jednak nie zraziło.
Fajna zabawa?
- Byli z tego bardzo zadowoleni. Ten drugi, trzymający kierownicę, uśmiechnął się i nam pomachał. Wydawało im się, że to jest taka fajna zabawa. A dla mnie to jest po prostu jadący morderca, bo wyobraziłem sobie, co by było, gdybym jechał przed nim na motocyklu albo wyszła na jezdnię matka z dzieckiem. Który z nich by wtedy zareagował i jak?! - pyta retorycznie Paweł Płuska.
"Skrajna głupota"
- To wyraz skrajnej nieodpowiedzialności i zwykłej głupoty - komentuje zachowanie kierowcy rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski. - Poza tym, jest to oczywiście złamanie prawa - dodaje funkcjonariusz. Zdaniem Sokołowskiego w takiej sytuacji kierowca zasłużył sobie na sprawę w sądzie grodzkim. I zapowiada, że policja zajmie się tym wybrykiem.
- To kompletna paranoja. Jest to albo człowiek zupełnie pozbawiony wyobraźni, albo nadmiernie przywiązany do swoich telefonów - kąśliwie komentuje były policjant, a obecnie dziennikarz TVN Turbo Zbigniew Urbański. W rozmowie z tvn24.pl przyznaje jednak, że taki widok to dla niego nie pierwszyzna, bo podczas pracy w policji widział takie sytuacje wcześniej. Ocenia natomiast, że jadący toyotą mogą się kwalifikować pod kilka paragrafów. - Poza mandatem za rozmowę telefonem podczas jazdy, kierowca mógłby też odpowiadać za stworzenie niebezpieczeństwa na drodze. A kto wie, czy jego pasażer ma uprawnienia do prowadzenia pojazdów? Może również złamał prawo - zastanawia się Urbański. - To kompletny idiotyzm - konkluduje.
Droga przyjemność
Za rozmawianie przez telefon w czasie jazdy samochodem można obecnie otrzymać mandat. Rozmownym kierowcom bez zestawów słuchawkowych grozi 200 zł kary.
Już niedługo jednak telefoniczna rozmowa w samochodzie może kosztować sporo więcej. Policja domaga się bowiem zaostrzenia kary i jeśli postulaty funkcjonariuszy wejdą w życie, to mandat może sięgać 500 zł, a za darmo dorzuconych do niego zostanie pięć punktów karnych.
Źródło: tvn24.pl, TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24