Dick Cheney, były wiceprezydent i wieloletni współpracownik prezydenta Georga W. Busha, ujawnia problemy, jakie napotykał w pracy z swoim szefem. Jeden ze zgrzytów został spowodowany przez psy polityków, które nie przypadły sobie do gustu. Efekt? Czworonóg Cheney'a popadł w prezydencką niełaskę.
Do scysji na linii pies prezydenta i pies wiceprezydenta miało dojść w Camp David, prezydenckiej posiadłości, którą szczególnie upodobał sobie Bush. Prezydent bywał tam jak tylko często mógł, w towarzystwie między innymi swojego terriera Barneya.
Psia gonitwa
Pewnego dnia do swojego szefa przyjechał Cheney wraz z swoimi dwoma labradorami, Jacksonem i Davem. Rano wiceprezydent miał z jednym z psów wejść do głównego pokoju, gdzie odbywa się większość oficjalnych spotkań. - Gdy tylko weszliśmy, Dave zobaczył psa prezydenta i rzucił się w jego kierunku - pisze Cheney. Wywiązała się gonitwa po pokojach połączona z psią bójką u stóp żon polityków jedzących śniadanie.
Cheney zdołał opanować swojego psa kąskiem mięsa z bufetu i odciągnąć od psa Busha. Prezydent pojawił się jednak na czas, aby zobaczyć ostatnie akordy psiej bójki, w której zdecydowanie górował masywny labrador.
Gdy wiceprezydent zaciągnął swojego psa do swojego domku, już po chwili usłyszał pukanie do drzwi. - Pojawił się szef Camp David i oświadczył krótko, że mój pies ma zakaz wstępu do głównego budynku - twierdzi Cheney.
Autopromocja
Opowieść o psich przygodach na szczytach amerykańskich władz nie przypadkiem ujrzała światło dzienne teraz. Cheney po prostu promuje swoje wspomnienia pod tytułem "In My Time". Fragment książki "wyciekł" do mediów.
Źródło: telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: White House