Do niedawna były największymi szkodnikami. Plantatorzy przeganiali je na wszystkie sposoby, a one - nic sobie z tego nie robiąc - dalej podżerały kawowe ziarenka jak chipsy. Wszystko zmieniło się, gdy jeden z plantatorów wpadł na pomysł, by zamiast walczyć z niesfornymi małpami uczynić z nich... najlepszych pracowników.
Liao Jingdong, plantator z trzydziestoletnim doświadczeniem, okazał się wybawcą, a jego plan "genialny w swojej prostocie". Kiedy pozostali producenci załamywali ręce nie wiedząc, jak pozbyć się przychodzących co rano małp-złodziejek, on cierpliwie zbierał przeżute przez nie ziarna. Po wypaleniu zorientował się, że mają niepowtarzalny słodki smak i waniliowy zapach.
- Wybierają zawsze najbardziej czerwone ziarna. Później zaczynają je przeżuwać i w końcu wypluwają. Nie połykają ich, bo mogłyby dostać od tego niestrawności - wyjaśnia Liao.
I tak w jednej chwili z przepędzanych pasożytów, tajwańskie małpy stały się najbardziej pożądanym gościem. A wszystko dlatego, że "wyżuta" kawa została doceniona przez smakoszy i stała się dużo droższa.
Ile warta jest "przeżuta Arabica"?
- Dzięki małpom jestem bardziej zadowolony z moich zbiorów. Zrywając ziarenka kawy zaoszczędzają mi kłopotu z ich przebieraniem - cieszy się Jingdong, którego rodzina zajmuje się uprawą od siedmiu pokoleń. Za nieco ponad 400 gramów "przeżutej kawy" trzeba zapłacić na jego plantacji ok. 60 dolarów.
Okolicznym plantatorom wypada się tylko cieszyć ze spostrzegawczości i "biznesowego nosa" swojego kolegi po fachu. A i małpy mają teraz większy spokój, bo nie muszą już z powodu wyżutych ziarenek słuchać ludzkich... wyrzutów.
Źródło: Reuters, TVN24