Ekipa TVN24 przeżyła bliskie spotkanie z myszołowem. Gdy dziennikarze jechali drogą, w przednią szybę samochodu coś uderzyło. Okazało się, że to drapieżny ptak. Reporterzy zatrzymali się i zawieźli go do weterynarza. Na szczęście nic mu nie jest.
Nietypowy wypadek miał miejsce w okolicy Woskrzenic pod Białą Podlaską.
- Wracaliśmy z Terespola, ze zdjęć. W pewnym momencie, na moście coś łupnęło nam w samochód, w szybę. Zauważyliśmy tylko szpony - relacjonował dziennikarz TVN24.
Ptak spadł na środek drogi. W tym miejscu panował ożywiony ruch samochodów ciężarowych i osobowych. A ptak leżał i wyglądał na kontuzjowanego - mógł mieć np. złamane skrzydło. Ekipa zatrzymała się i zabrała go do samochodu.
Myszołów miał wielkie szczęście
Zdecydowaliśmy się na zawiezienie go do lekarza weterynarii. Do najbliższego w Białej Podlaskiej było 17 km. Zadziwiające, ale z każdym kilometrem przejażdżki myszołów odzyskiwał siły. Ekipa TVN24
- Zdecydowaliśmy się jechać do weterynarza. Do najbliższego w Białej Podlaskiej było 17 km. Zadziwiające, ale z każdym kilometrem przejażdżki myszołów odzyskiwał siły. W ośrodku weterynarii specjalista zbadał ptaka. Okazało się, że miał wielkie szczęście. Nie było złamań i widocznych uszkodzeń ciała - opowiadają reporterzy.
Wezwany przyrodnik Wojciech Duklewski z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zadecydował, że ptaka można wypuścić na wolność.
- Po przewiezieniu 15 km za Białą Podlaską wypuściliśmy myszołowa. Swobodnie odleciał do lasu - mówią członkowie ekipy TVN24.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24