- Mam sen - powiedział Martin Luther King w 1963 roku pod pomnikiem Lincolna w Waszyngtonie. W niedzielę to samo słynne zdanie przypisano Billowi Clintonowi. Dlatego? Bo zdrzemnął się podczas uroczystości rocznicowej poświęconych Kingowi w Harlemie w Nowym Jorku.
Clinton towarzyszył w uroczystości swojej żonie. Obchody były długie... Dla byłego prezydenta chyba zbyt długie. Bill Clinton walczył z sennością, ale z mizernym skutkiem. Nic nie dały przeróżne techniki - opieranie głowy na dłoniach, zasłanianie twarzy i oczu, zmiany sposobu siedzenia - prezydent nieustannie zapadał w drzemkę i wybudzał się gwałtownie.
Amerykańska prasa odesłała Billa Clintona do lektury książki Billa Anthony'ego psychologa z Uniwersytetu w Bostonie "The Art of Napping at Work" (Sztuka drzemania w pracy). Niesłusznie jednak, bo widać że Clinton doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że drzemka w pracy korzystnie wpływa na efektywność działania. Za czasów swojej prezydentury, Clinton często mówił zresztą, że jeśli nie zdrzemnie się w ciągu dnia przynajmniej przez 10-15 minut to nie funkcjonuje normalnie. - Pół godzinki snu robi naprawdę ogromną różnicę i wszystko zmienia - zapewniał prezydent.
Drzemka na zdrowie Pod podobnym zdaniem podpisać mogłoby się również wielu polskich polityków, zwłaszcza posłów. Ci umiejętność drzemania w poselskich ławach opanowali do perfekcji.
- Osoby po 40-tce, które odbędą w ciągu dnia drzemkę są zdrowsi - tłumaczył Jarosław Kalinowski, często przyłapywany na sejmowych drzemkach. O wiele lepiej od Kalinowskiego w walce z sennością radził sobie były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Choć głowa spadała mu co chwilę, ani razu nie zmrużył oka. Zwłaszcza w Gdańsku kiedy skutecznie zwalczał senność wywołaną "chorobą filipińską".
Coroczne święto Święto Martina Luthera Kinga, obchodzone jest co roku w pierwszy poniedziałek po rocznicy urodzin bohatera walki amerykańskich Murzynów o prawa obywatelskie.
Dr King, pastor kościoła Baptystów, urodził się 15 stycznia 1929 r. Stał na czele ruchu walki o zniesienie segregacji i dyskryminacji rasowej w USA, która zaowocowała uchwaleniem w latach 60. ustaw o przyznaniu Afroamerykanom pełnych praw obywatelskich.
Słynne przemówienie Kinga "I have a dream" (Mam sen, albo: marzenie), w którym przedstawił swoją wizję Ameryki bez dyskryminacji rasowej, wygłoszone w sierpniu 1963 r. na wiecu na waszyngtońskim Mallu, weszło do kanonu historycznych przemówień amerykańskich.
W tym roku przypada 40. rocznica śmierci Kinga, który zginął zamordowany przez białego rasistę 4 kwietnia 1968 r.
W niedzielę w uroczystości rocznicowej w murzyńskim Harlemie w Nowym Jorku wzięła udział kandydatka do demokratycznej nominacji prezydenckiej Hillary Clinton. Była Pierwsza Dama uczestniczyła też w ceremonii w poniedziałek w Atlancie w Georgii - rodzinnym stanie M.L.Kinga - na której był także jej główny konkurent w walce o nominację Barack Obama.
Rocznicę urodzin murzyńskiego przywódcy ustanowiono świętem federalnym na początku lat 80., mimo sprzeciwu wielu stanów, zwłaszcza na południu.
Źródło: tvn24.pl