- Béla Kiss mieszkał niedaleko Budapesztu. I to tam, w niewielkiej miejscowości, w 1916 roku dokonano makabrycznego odkrycia.
- W metalowych beczkach znaleziono szczątki kobiet. Każda z nich miała zostać uduszona przed śmiercią, na ich szyjach znajdowały się resztki sznurów.
- Ciał odnaleziono 24, ale ofiar mogło być znacznie więcej, bo odkryto korespondencję mężczyzny z jego co najmniej 74 narzeczonymi.
- Kissa okrzyknięto "wampirem z Cinkoty", bo po uduszeniu każdej z ofiar miał nakłuwać kobietom szyje i upuszczać z nich krew.
- Mężczyzna - mimo wielu sygnałów z różnych stron świata - nigdy nie został zatrzymany i osądzony.
Młody elegant ze schludnie zaczesanymi włosami i starannie przystrzyżonymi wąsami lubił spacerować uliczkami niewielkiej Cinkoty, nieopodal Budapesztu (dziś to część węgierskiej stolicy). I choć pannom nie wypadało oglądać się za kawalerami, to mieszkanki miasteczka nie były w stanie się pohamować. Wszędzie, gdzie pojawiał się Béla Kiss, kobiety pąsowiały, a ich serca zaczynały bić szybciej. On zdawał się nie zauważać oznak zainteresowania i tylko tajemniczo uśmiechał się spod wąsa, co jeszcze bardziej zawstydzało miejscowe panny. Nic sobie z tego nie robił, świdrował wszystkie swoimi błękitnymi oczami, czarował rozmowami na temat literatury, historii i sztuki i powtarzał, że jego wybranka będzie mieszkanką Budapesztu.
"Szły jak na lep na jego czułe słówka"
Na razie jednak zamieszkał w wynajętym domu na obrzeżach Cinkoty. Za dnia parał się blacharstwem, wieczorami lubił się zabawić. Domem nie musiał się przejmować, bo wszystkim zajmowała się gosposia - pani Jakubec. Béla wiódł dość beztroski żywot, ale wydawało się, że ciągle czegoś mu brakowało.