Osiem milionów łososi zginęło w ciągu ostatniego tygodnia w Norwegii - wynika ze wstępnych szacunków tamtejszej Rady do spraw Ryb i Owoców Morza. To wynik historycznie dużego rozkwitu szkodliwych glonów w północnej części kraju.
Norweska Dyrekcja Rybołówstwa ogłosiła we wtorek, że zginęło ponad 10 tysięcy ton łososia hodowlanego, a straty szacuje się na ponad 600 milionów koron norweskich, czyli równowartość 264 milionów złotych. Według Rady do spraw Ryb i Owoców Morza straty są jednak znacznie większe.
- Jest zbyt wcześnie, aby powiedzieć, jak duże będą straty dla producentów. Wstępne wyliczenia mówią o ośmiu milionach martwych ryb, co odpowiada 40 tysiącom ton łososia, który nie trafi do sprzedaży - powiedział analityk Paul Aandahl.
Przyczyny
Jedna z hodowli, która ucierpiała, należy do firmy Northern Lights Salmon z Grovfjord na północy Norwegii.
- Ryby najpierw pływały jak zawsze, spokojnie wzdłuż klatki. Potem coś się stało i po chwili wszystkie płynęły w różnych kierunkach, w mgnieniu oka łososie zaczęły po prostu tonąć, natychmiast uruchomiłam naszą procedurę alarmową - powiedziała Elisabeth Balteskard, współwłaścicielka firmy.
Agencja Reutera wskazała, że rozkwit glonów wymknął się spod kontroli między innymi z powodu globalnego ocieplenia. Annette Aase, rzecznik Norweskiej Dyrekcji Rybołówstwa, wskazała, że "kiedy tysiące łososi ginie podczas hodowli, to sytuacja jest bardzo poważna, szczególnie dla hodowców".
- Nie można niestety powstrzymać rozprzestrzeniania się glonów, bo w norweskich wodach występują one naturalnie, jednak kiedy mamy takie warunki klimatyczne jak teraz, to pojawia się ich dużo więcej - wskazała Aase.
Jak powiedziała Elisabeth Balteskard, "ryby cały czas giną". - Co chwila pojawiają się nowe ogniska glonów, nie mamy pojęcia, kiedy to się skończy. Konsekwencje na pewno będą bardzo duże - oceniła.
Największy eksporter
Norwegia jest największym na świecie eksporterem łososia. Tylko w ubiegłym roku kraj wyeksportował 1,24 miliona ton łososia, co stanowiło wzrost o 2,5 procent w porównaniu do 2017 roku.
W tym roku szacowano, że wzrost wyniesie około 4 procent rok do roku. Obecne problemy raczej nie pozwolą jednak na osiągnięcie tak dobrego wyniku. - Wzrost będzie znacznie niższy, nie ma co do tego wątpliwości - powiedział Lars Johnsen, analityk w firmie Fearnleys.
Autor: mb//dap / Źródło: TVN24, Reuters, ENEX