Turyści wracający z zagranicznych podróży spoza Unii Europejskiej od soboty nie mogą przywozić warzyw, nasion, kwiatów i niemal wszystkich rodzajów owoców. Zakaz to konsekwencja znowelizowanego rozporządzenia Parlamentu Europejskiego.
Jak wyjaśnił Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa, zmiana przepisów ma zwiększyć bezpieczeństwo fitosanitarne państw członkowskich. W przywożonych spoza Wspólnoty roślinach mogą się znajdować np. grzyby, bakterie, wirusy, na które nie są odporne rodzime gatunki. To z kolei może spowodować straty w plonach bądź nawet całkowicie zniszczyć rośliny.
Jak tłumaczy Inspektorat, "organizmy wywołujące choroby mogą być na roślinach obecne nawet wtedy, gdy objawów ich występowania nie widać gołym okiem". Dodał, że nowe prawo dotyczy również zasad urzędowej rejestracji, oceny zdrowotności oraz wydawania tzw. paszportów roślin. Nowe przepisy odnoszą się również do osób prywatnych.
Tylko pięć typów owoców
Jak wyjaśnia Urząd Transportu Kolejowego (UTK), "wszystkie rośliny wwożone na teren Unii - za wyjątkiem wybranych owoców: ananasów, kokosów, durianów, bananów i daktyli - wymagają posiadania świadectwa fitosanitarnego wydanego przez urzędową służbę ochrony roślin państwa pochodzenia". Dodano, że dotyczy to także roślin przywożonych na własne potrzeby. Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa podkreśla, że do Unii nie będzie można wwozić np. drzew liściastych przeznaczonych do sadzenia, w tym klonów, buków, głogów, jesionów, topól, wierzb i lip. "W praktyce osoby prywatne nie mogą po 14 grudnia wwozić żadnych owoców (poza 5-cioma wyżej wskazanymi gatunkami), warzyw, nasion przeznaczonych do siewu czy też kwiatów na własne potrzeby. Natomiast importerzy, sprowadzający towary roślinne w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą (handel, przetwórstwo, produkcja rolniczy czy ogrodnicza), muszą spełnić określone obowiązki" - dodał Inspektorat.
"Uciążliwość mentalna"
W ocenie biotechnologa prof. Stanisława Karpińskiego ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie taki zakaz jest usprawiedliwiony. Podobne rozwiązania prawne są stosowane w innych krajach, np. Brazylii czy w Japonii i są restrykcyjnie przestrzegane - wskazał. Wtóruje mu dr hab. Monika Bieniasz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. - Każdego dnia do służb zajmujących się inspekcją roślin na terenie Unii Europejskiej trafiają sygnały o nowych zagrożeniach, m.in. w postaci nieznanych do tej pory na tych terenach larw owadów czy grzybów, które zagrażają uprawianym tam roślinom - podkreśla dr hab. Bieniasz.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do swobody. Lubimy przywieźć z dalekich wojaży dla swojej rodziny nietypowe owoce lub sadzonkę do zasadzenia na balkonie. Jednak wprowadzenie zakazu w ramach znowelizowanego rozporządzenia Unii Europejskiej ma uzasadnienie i wbrew pozorom nie jest wcale histeryczne" - mówi. Dodaje, że będzie to - jak mówi - głównie "uciążliwość mentalna".
Z badaczką zgadza się prof. Karpiński: - W erze globalizacji ma to swoje uzasadnienie.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock