Przed sądem w Giżycku na Mazurach stanie we wtorek Bogusław W., który na licytacji komorniczej nabył po rażąco zaniżonej cenie majątek zajęty dłużnikom. Prokuratura uważa, że oskarżony działał w zmowie z komornikiem sądowym.
W ocenie prokuratury, Bogusław W. dla osiągnięcia korzyści majątkowej w 2012 r. świadomie kupił po zaniżonej wartości sprzęt zajęty na poczet zadłużenia u rolników ze wsi Siedliska. Za ciągnik z ładowaczem zapłacił na licytacji 15 tys. zł, choć rynkowa cena maszyn sięgała prawie 100 tys. zł. Oskarżono go, że działał wspólnie - ze skazanym prawomocnie pół roku temu - komornikiem sądowym z Działdowa Sebastianem Sz.
Zdaniem pełnomocnika poszkodowanych rolników mec. Lecha Obary, jest to prawdopodobnie pierwszy w kraju przypadek postawienia przed sądem pod takim zarzutem nabywcy majątku na licytacji komorniczej.
- W tego typu procesach za przekroczenia uprawnień skazywano dotychczas jedynie komorników i biegłych, którym udowodniono nierzetelną wycenę. Natomiast nabywcy nie ponosili żadnej odpowiedzialności, bo trudno było znaleźć dowody, że działali w zmowie - mówił.
Jak poinformował PAP prokurator rejonowy w Giżycku Grzegorz Ryński, zebrany w śledztwie materiał wskazuje, że Bogusław W. miał pełną świadomość uczestniczenia w przestępstwie. Wiedział, że prowadzący licytację nie dopełnił obowiązku obiektywnej wyceny zajętych maszyn i kupił je po rażąco zaniżonej cenie.
Dowody
Jednym z dowodów na to, że obaj mężczyźni współdziałali i byli ze sobą "w porozumieniu" są bilingi połączeń telefonicznych między nimi. Prokuratura ustaliła, że komornik kontaktował się z Bogusławem W. kilkadziesiąt razy, w tym również w dniu licytacji.
Według prokuratora Ryńskiego, oskarżony nie przyznał się do winy, jednak chce dobrowolnie poddać się karze pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem, grzywny i solidarnego - ze skazanym wcześniej komornikiem - naprawienia szkody.
Wniosek Bogusława W. o skazanie bez przeprowadzenia rozprawy prokuratura dołączyła do aktu oskarżenia. O tym, czy sprawa zakończy się w takim trybie, zdecyduje na wtorkowym posiedzeniu Sąd Rejonowy w Giżycku. Na proponowany wymiar kary może nie zgodzić się pełnomocnik pokrzywdzonych, który wystąpi w roli oskarżyciela posiłkowego. W przypadku odrzucenia wniosku oskarżonego czeka typowy proces karny.
Bogusław W. jako uczestnik licytacji komorniczej jest oskarżony o współudział w przestępstwie, które popełnił komornik, czyli nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego dla osiągnięcia korzyści majątkowej. Grozi za to od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Komornik z Działdowa Sebastian Sz. został skazany prawomocnym wyrokiem we wrześniu ub. roku. Za sposób przeprowadzania w 2012 r. egzekucji w gospodarstwie Teresy S. w Siedliskach i zaniżenie wartości licytowanego sprzętu dostał karę roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Sąd Okręgowy w Olsztynie zakazał mu wykonywania zawodu przez pięć lat. Musiał też wpłacić 30 tys. zł grzywny i ma zwrócić pokrzywdzonym rolnikom prawie 60 tys. zł.
Podczas tamtego procesu wyszło na jaw, że komornik nie tylko kontaktował się co najmniej 60 razy z przyszłym nabywcą zajętego majątku, ale zniechęcał innych zainteresowanych do licytacji i utrzymywał dłużników w przekonaniu, że do niej nie dojdzie. Sąd określił takie zachowanie jako "wyjątkowo perfidne".
Kolejne śledztwo przeciwko b. komornikowi Sebastianowi Sz. prowadzi obecnie Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Postawiono mu - jak poinformował PAP rzecznik tej prokuratury Zbigniew Czerwiński - zarzuty przekroczenia uprawnień przy postępowaniu egzekucyjnym wobec właściciela warsztatu samochodowego z Nidzicy.
Według śledczych, w tym przypadku komornik nie tylko zaniżył wycenę, ale też wbrew prawu nie przeprowadził licytacji i sprzedał zajęte ruchomości z wolnej ręki. Zarzuty postawiono też dwóm współpracującym z nim rzeczoznawcom, którzy są podejrzani o przedstawienie fałszywej opinii dotyczącej wyceny majątku.
Co wolno komornikowi?
Egzekucja komornicza to zazwyczaj ostateczność. Komornik ma za zadanie odzyskać, jak najwięcej dla wierzycieli. Okazuje się jednak, że ma on także pewne ograniczenia w swojej działalności. Wyjaśniał to Paweł Blajer, prowadzący na co dzień program "Biznes dla Ludzi".
W Polsce, kiedy osoba nie spłaca swoich długów, to komornik może wystawić na licytację także zwierzę.
- Jeżeli komornik uzna, że mamy jakieś rasowe zwierzę w domu, to jest ono traktowane - choć brzmi to brutalnie - jak rzecz - wyjaśniał w TVN24 Paweł Blajer.
Wyjątek dotyczy osób, w których posiadaniu jest gospodarstwo rolne i w ramach tego gospodarstwa dłużnik ma krowę, kozę albo owcę. Polskie zabrania bowiem zajmowania jednej krowy, dwóch owiec i trzech baranów.
Większa ilość inwentarza żywego może jednak zostać zajęta przez komornika.
Produkty objęte ochroną
Komornik nie może zająć rzeczy niezbędnych do życia, np. jeżeli uczymy się, czy pracujemy. Nie może wystawić na licytację, takich przedmiotów, które służą nam do pisania, przygotowywania materiałów, pomocy szkolnych.
Jak zauważył, czysto teoretycznie Paweł Blajer, gdy jesteśmy korektorem tekstów i potrzebujemy słownika ortograficznego, tego komornik nie może nam zająć.
Co więcej, spod egzekucji komorniczej wyłączone są rzeczy, które wykorzystujemy codziennie w naszym życiu. Służące nam do przygotowywania choćby posiłków, jak np. patelnia.
- Ale meble, odkurzacz, czy telewizor takiej ochronie nie podlegają - zaznaczał Blajer.
Ponadto komornik na mocy prawa nie jest uprawniony do zabrania jedzenia, które jest lodówce. Zgodnie z przepisami, jedzenie te musi być jednak oszacowane na około miesiąc. Choć brzmi, to kuriozalnie, to taka nadwyżka, czy drogie wino może zostać zarekwirowane przez komornika.
- Komornik musi jednak udowodnić, że jest to zapas przekraczający miesięczny okres wyżywienia dłużnika - dodaje prowadzący program "Biznes dla Ludzi".
Wyłączone spod egzekucji są także rzeczy bardzo osobiste, jak choćby bielizna, czy pościel, prześcieradło. Niezależnie od wartości tych przedmiotów.
Autor: mb / Źródło: TVN24BiS / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat