Poselski projekt likwidacji zmiany czasu w Polsce trafił do marszałkowskiej zamrażarki. Tak przynajmniej twierdzi Marek Sawicki – przedstawiciel wnioskodawców. Projekt utknął po tym, jak rząd sprzeciwił się, aby w ciągu całego roku w Polsce obowiązywał taki sam czas.
Projekt ustawy likwidującej zmianę czasu w Polsce jest już – przypomnijmy – po pierwszym czytaniu w sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Tu poparli ją zgodnie posłowie i koalicji, i opozycji. Okazuje się jednak, że od trzech miesięcy projekt nie może trafić na plenarne posiedzenie Sejmu.
- Marszałek nie dopuścił projektu ustawy do II czytania w Sejmie. Stało się tak z powodu stanowiska rządu, który twierdzi, że zmiany są niezgodne z dyrektywami Unii Europejskiej – poinformował Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Poparli wszyscy
To właśnie ta partia zgłosiła we wrześniu pomysł odejścia od zmiany czasu z letniego na zimowy. Projekt zakładał, że wskazówki zegarków przestawilibyśmy ostatni raz w marcu 2018 roku.
Jednomyślność posłów wszystkich ugrupowań parlamentarnych nie trwała długo, ponieważ jak pisaliśmy na tvn24bis.pl, miesiąc później, politycy przestali być tak stanowczy jak wcześniej. O swoim sprzeciwie wobec likwidacji zmiany czasu mówił między innymi szef PO, Grzegorz Schetyna.
Negatywna opinia rządu
Okazało się, że tempo prac zwolniło. Wszystko dlatego, że negatywną opinię dotyczącą pomysłu ludowców wyraził rząd. W uzasadnieniu czytamy, że proponowany projekt jest niezgodny z dyrektywą unijną z 2001 roku, która harmonizuje datę wprowadzenia czasu letniego we wszystkich państwach członkowskich.
"Omawiany projekt ustawy należy uznać za niezgodny z obowiązującym prawem Unii Europejskiej, przedwczesny i zaopiniować negatywnie" – czytamy w piśmie byłej premier Beaty Szydło do Marszałka Sejmu z 27 października 2017 roku.
Szydło w stanowisku rządu pokreśliła również, że "obok uwag natury prawnej, zauważyć też należy, że w uzasadnieniu poselskiego projektu nie przedstawiono szczegółowej analizy wpływu proponowanej regulacji na polską gospodarkę, w tym w szczególności sektor transportowy, łączności, teleinformatyczny i usług międzynarodowych".
Rząd stoi na stanowisku, że wprowadzenie wyłącznie czasu letniego, "wymaga zmiany prawa Unii Europejskiej oraz pogłębionej analizy merytorycznej".
Jak wielokrotnie pisaliśmy, w Parlamencie Europejskim głosy o zniesienie czasu letniego i zimowego pojawiają się co roku. Jednak Komisja Europejska konsekwentnie odmawia zajęcia się sprawą.
Koszty i analizy
Nie wiadomo też, ile trwałyby i kosztowałyby badania i analizy, ponieważ rząd uważa, że nie ma żadnych wiarygodnych badań, które oceniłyby, czy w Polsce nadal powinna obowiązywać zmiana czasu, czy też należy ją zlikwidować.
Przypomnijmy, że jedyną ekspertyzą, która mogłaby analizować skutki społeczno-ekonomiczne zmian, był raport "Zła zmiana" przygotowany przez Fundację Republikańską i Stowarzyszenie KoLiber. Jego autorzy uważali, że jednolity czas w ciągu roku to same korzyści.
Z kolei eksperci z którymi rozmawiał portal tvn24bis.pl twierdzili, że wprowadzenie tylko i wyłącznie czasu letniego byłoby bardzo kosztowne. Ich zdaniem odejście od zmiany czasu kosztowałoby od kilkuset tysięcy do kilkuset milionów w jednej firmie. Większość kosztów pochłonęłaby konieczność kupna nowych albo przeprogramowania starych systemów teleinformatycznych, które obecnie automatycznie zmieniają czas dwa razy do roku
O stosunek do odejścia od zmiany czasu - przez biuro prasowe - zapytaliśmy też prezydenta Andrzeja Dudę. Od listopada ubiegłego roku nie dostaliśmy odpowiedzi na nasz mail.
Autor: Mateusz Dolak / Źródło: tvn24.pl