Data produkcji pojazdu, stan techniczny oraz kwota podatku - takie dane być może wkrótce będą musiały się znaleźć się potwierdzeniu zapłaty akcyzy. Rząd chce w ten sposób walczyć z zaniżaniem wartości aut sprowadzanych z Zachodu. Eksperci przekonują, że takie rozwiązanie może zaszkodzić przedsiębiorcom z branży.
Zmiany zawiera opublikowany już projekt rozporządzenia resortu finansów w sprawie wzoru dokumentów potwierdzających zapłatę akcyzy. Wynika z niego, że na dokumencie trzeba będzie wskazać rok produkcji samochodu, podać informację o wysokości uiszczonego podatku oraz informację o stanie technicznym pojazdu ("uszkodzony" albo "nieuszkodzony").
Wątpliwości
Nowe przepisy mają być sposobem na walkę z nieuczciwymi importerami aut. Eksperci, cytowani przez "Dziennik Gazetę Prawną" mają jednak mieszane uczucia.
- Urzędnicy już dziś mają wystarczająco dużo danych, aby skutecznie weryfikować informacje podane przez podmiot sprowadzający zagraniczne auto. Kluczowa jest jednak efektywna wymiana wiedzy. Jeśli tej zabraknie, to nawet najlepsze projekty zmian przepisów nie pomogą w walce z oszustami - tłumaczy doradca podatkowy Jacek Arciszewski.
W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Wiński, starszy menedżer w dziale doradztwa prawnopodatkowego w PwC. - Bez sprawnej wymiany informacji między urzędnikami fiskusa a ich kolegami zajmującymi się rejestracją pojazdów nawet najlepsze przepisy pozostaną martwe - komentuje Wiński w rozmowie z "DGP".
Przedstawiciele firm zajmujących się sprowadzaniem używanych aut z zagranicy przekonują, że przepisy nie zapobiegną nieprawidłowościom, a jedynie utrudnią prowadzenie działalności uczciwym podmiotom.
"Zaniżanie akcyzy nie opłaca się bowiem zarejestrowanym podmiotom, ale tym działającym w szarej strefie lub indywidualnym osobom, które na własną rękę sprowadzają samochody" - czytamy w gazecie.
Autor: tol / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock