Zarzuty wyprania 11 mln zł oraz kierowania grupą przestępczą planuje postawić Prokuratura Okręgowa w Katowicach Lechowi B. - zatrzymanemu w poniedziałek byłemu asystentowi ówczesnej senator, a obecnie polskiej komisarz Unii Europejskiej Elżbiety Bieńkowskiej.
Oprócz Lecha B. funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali w poniedziałek jeszcze pięć osób, które brały udział w kierowanej przez niego grupie. Wśród zatrzymanych jest brat Elżbiety Bieńkowskiej - Jarosław M.
- Wśród zatrzymanych jest również brat byłej pani senator, a obecnie komisarz Unii Europejskiej. Jest to osoba, która działała w tejże zorganizowanej grupie przestępczej. Grupie, której prokuratura zamierza przedstawić zarzuty popełnienia przestępstw gospodarczych - potwierdziła Bialik.
Dodała też, że wyżej wymienionej grupie prokuratura będzie chciała przedstawić zarzut "tzw. prania pieniędzy". - Grupa ta wyprała ponad 11 milionów złotych - podkreśliła.
Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach poinformowała, że zatrzymani zostaną doprowadzeni do prokuratury jeszcze w poniedziałek, prokuratorzy przeprowadzą czynności z ich udziałem.
Udział w zorganizowanej grupie przestępczej
Temistokles Brodowski z wydziału komunikacji społecznej Biura potwierdził zatrzymanie sześciu osób przez agentów katowickiej delegatury CBA.
- Śledztwo dotyczy powoływania się na wpływy i wyłudzenia pieniędzy na szkodę NCBR (Narodowego Centrum Rozwoju i Badań - red.) na różnego rodzaju projekty - powiedział Brodowski. Grupa przestępcza miała też próbować wyłudzić 10 mln zł na szkodę prywatnej firmy.
Postępowanie obejmuje także podejrzenie powoływania się na wpływy u osób publicznych, udział w zorganizowanej grupie przestępczej popełniającej przestępstwa gospodarcze oraz karnoskarbowe i pranie pieniędzy.
Jak informuje Prokuratura Krajowa, grupa miała działać od października 2012 r. do grudnia 2018 r. Dokonywała m.in. przestępstw korupcyjnych, skarbowych i przeciwko obrotowi gospodarczemu, a także wyłudzeń kredytów i dotacji z funduszy unijnych. Miała się też dopuścić prania pieniędzy pochodzących z tych przestępstw.
Z ustaleń śledztwa wynika, że Lech B. jako współpracownik senator RP powoływał się na swoje wpływy w instytucjach i urzędach państwowych oraz bankach. Aby uwiarygodnić swoje szerokie kontakty i dowieść, że może załatwić każdą sprawę, umawiał się na spotkania w biurze senatorskim i posługiwał służbowymi wizytówkami biura senatorskiego.
Poszkodowani
Jedna z oszukanych osób straciła 715 tys. zł, które wpłaciła na prywatne konto Lecha B. w przekonaniu, że jest to rachunek powierniczy i że dokonując takiej operacji, uzyska kredyt na zakup nieruchomości w Katowicach. Nie dostała obiecanego kredytu ani zwrotu wpłaconych pieniędzy. Lech B. twierdził, że zostały one zaliczone na poczet jego roszczeń z tytułu zawartej umowy.
Wśród poszkodowanych są również spółki doprowadzane do niekorzystnego rozporządzania swoim mieniem i ryzyka szkód majątkowych. W przypadku jednej z nich chodziło o przejęcie majątku o wartości prawie 10,5 mln zł.
W innym przypadku przestępstwo polegało na wprowadzeniu w błąd banku, który udzielił jednej ze spółek kredytu obrotowego w wysokości 2,5 mln zł, mimo że nie miała ona zdolności kredytowych. Pieniądze zostały rozdysponowane niezgodnie z przeznaczeniem.
Zarzucane podejrzanym przestępstwa zagrożone są karą do 15 lat pozbawienia wolności.
Poprzednia działalność
Działalność Lecha B. była opisywana przed media jeszcze w 2014 r., kiedy Elżbieta Bieńkowska była wicepremierem. "Fakt" donosił wówczas o kłopotach firmy, której prezesem był Marcin M. - kolega Lecha B. Dzień po objęciu funkcji, 25 maja 2013 r., nowy prezes miał podpisać z firmą Lecha B. kilka umów. Na ich mocy firma Lecha B., której kapitał zakładowy wynosił 5 tys. złotych, miała między innymi przeprowadzić audyt finansowy za milion zł oraz dostała w użytkowanie kilka samochodów, które należały do firmy, której prezesem był Marcin M. Kiedy udziałowcy zorientowali się, że zarobione przez nich pieniądze w ciągu jednego dnia stały się własnością kogoś innego, zaczęli szukać sposobu, żeby podważyć podpisane umowy. Ktoś przypomniał sobie, że Lech B. podczas spotkania z akcjonariuszami rozdawał wizytówki biura senatorskiego wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. Postanowili poprosić ją o pomoc. - Nie jest to moja sprawa, nie wiem, czy pomogę. Ten człowiek nie będzie już moim asystentem, ja go zwolnię za posługiwanie się moimi wizytówkami, ale nie wiem, czy coś więcej mogę zrobić. Ja nawet nie chcę tych spraw znać, dla mnie niedopuszczalne jest, że on się posługuje moimi wizytówkami. To jest tragiczne i niedopuszczalne nadużycie mojego zaufania. Nie wiem, czy on się będzie z państwem kontaktować. Trudno mi cokolwiek powiedzieć w sprawie tych umów, które podpisaliście... Gość u mnie prowadzi księgowość i tyle... ja wam pomóc nie mogę – mówiła wówczas cytowana przez "Fakt" Elżbieta Bieńkowska.
Stanowisko komisarza Komisji Europejskiej ds. rynku wewnętrznego i usług, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw Elżbieta Bieńkowska objęła 1 listopada 2014 r.
Polityczne komentarze
Elżbieta Bieńkowska skomentowała zatrzymania na Twitterze: "Łączenie mojej osoby z dzisiejszymi zatrzymaniami CBA pozostaje w jawnej sprzeczności z faktami, co jednoznacznie zostało ustalone w 2014 roku. Proszę nie używać mojego nazwiska i wizerunku do medialnego pozycjonowania działalności CBA i Prokuratury" - napisała.
Łączenie mojej osoby z dzisiejszymi zatrzymaniami CBA pozostaje w jawnej sprzeczności z faktami, co jednoznacznie zostało ustalone w 2014 roku. Proszę nie używać mojego nazwiska i wizerunku do medialnego pozycjonowania działalności CBA i Prokuratury https://t.co/GkXsLVyZ38
— Elżbieta Bieńkowska (@EBienkowskaEU) 11 marca 2019
Wiceszef Platformy Obywatelskiej Borys Budka uważa, że zatrzymanie byłego asystenta oraz brata unijnej komisarz Elżbiety Bieńkowskiej to próba przykrycia wydarzeń z weekendu i wypowiedzi polityków PiS, które padły podczas konwencji tej partii.
- Sprawa dosyć oczywista, jeżeli chodzi o czas, miejsce. Nie bez przyczyny poniedziałek zaczyna się od zatrzymania kogokolwiek, bo myślę, że czas przykryć to, co miało miejsce w weekend, czyli haniebne słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego, haniebne grafiki, które tworzone są przez parlamentarzystów PiS, haniebne odwoływanie się do najgorszych wzorców propagandy z epoki słusznie minionej, haniebne szukanie wśród osób z mniejszości jakichś wrogów społecznych – powiedział Budka podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach.
- Myślę, że ktoś w PiS-ie zrozumiał, że nie tędy droga i teraz będą kolejne jakieś tam zatrzymania – dodał polityk.
Autor: kris / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: cba.gov.pl