Były minister był pytany, czy zna Radosława Piesiewicza, szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. - Oczywiście, że znam, znam jeszcze tysiące innych osób - odpowiedział.
Pożyczka na budowę schodów i stanowisko dla Piesiewicza
Konrad Piasecki drążył, czy to prawda, że pożyczał on mu pieniądze na budowę schodów. - No, a co to takiego dziwnego? To jest przestępstwo? (..) Wie pan, wiele lat temu pożyczyłem od niego 9 tysięcy, zgłosiłem to do Urzędu Skarbowego - mówił.
Polityk był dopytywany, czy to dzięki niemu Piesiewicz otrzymał zatrudnienie w Polskim Komitecie Olimpijskim, a jego żona w Banku Pekao. - Pan chyba żartuje, panie redaktorze. Pan uważa, że delegaci na walnym zgromadzeniu PKOL-u głosowali na Piesiewicza jako na szefa PKOL-u, tylko dlatego, że wiele lat temu pożyczył 9 tysięcy złotych? - mówił.
Sam Piesiewicz w studiu "Faktów po Faktach" mówił o relacjach z Sasinem. Przekonywał, że nie miał z nim w ostatnich latach kontaktu. - Proszę sprawdzić moje kontakty, jest wszystko do weryfikacji, czy się kontaktowałem z panem Sasinem przez cztery lata. Nie było żadnego kontaktu - przekonywał.
Na uwagę, że znajomość z Piesiewiczem mogła pomóc temu ostatniemu w wyborze, a kartą przetargową miała być możliwość pozyskania funduszy ze spółek państwowych, Sasin odpowiedział, że polski sport jest hojnie finansowany przez spółki od lat.
- Szefowie związków doskonale wiedzą, że niezależnie od tego, kto był szefem PKOL-u, to wsparcie było. Ja równie dobrze i nawet bardzo dobrze współpracowałem z panem prezesem (PKOL-u Andrzejem - red.) Kraśnickim. Razem współpracowaliśmy przy organizacji igrzysk europejskich, które spółki Skarbu Państwa bardzo hojnie również wspierały - argumentował Sasin.
Były wicepremier odniósł się także do zatrudnienia w Banku Pekao żony Radosława Piesiewicza. - O tym nie wiedziałem. Mówię o tym bardzo poważnie. O to proszę zapytać pana prezesa ówczesnego Banku Pekao - mówił.
W połowie sierpnia Onet poinformował, że żona szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego w końcówce rządów PiS zarobiła w Pekao ponad milion złotych. Tak dużą pensję miała otrzymać za zaledwie pół roku pracy.
Sasin: wierzę w uczciwość Michała K.
Jacek Sasin był również pytany o to, czy dopuszcza jako prawdopodobny scenariusze, że były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał K. rzeczywiście popełnił przestępstwo i sprzeniewierzył pieniądze publiczne.
- Chciałbym rzeczywiście dowiedzieć się, jak ta sprawa wyglądała. Wierzę w uczciwość pana prezesa K., miałem okazję obserwować go podczas działań w trakcie kryzysu, wierzę, że jest państwowcem. Natomiast nie znam dowodów w tej sprawie i mam duże wątpliwości. Żyjemy niestety w czasach, gdy prawo w Polsce zostało zawieszone. Obawiam się, że nie będziemy w stanie dowiedzieć się w najbliższym czasie, jak było naprawdę - mówił.
- Wierzę w uczciwość każdego człowieka, dopóki dowodami się tego nie zakwestionuje - podkreślał.
Podejrzane wydatki w kampanii
Konrad Piasecki dopytywał Jacka Sasina, czy ma sobie coś do zarzucenia, jeżeli chodzi o finansowanie kampanii wyborczej.
- Jestem w ogóle człowiekiem krytycznym wobec siebie (..). Od wielu tygodni, miesięcy, mam przecieki z audytów, robionych na polityczne zamówienie, nie znalazłem tam żadnych argumentów poważnych, mówiących o tym, że spółki państwowe były w jakikolwiek sposób zaangażowane w kampanię po stronie rządzącej - mówił były minister.
Polityk odniósł się również do ustaleń europosła PO Michała Szczerby, który w sierpniu poinformował, że KGHM podpisał 25 września ub.r. umowę z firmą BERM na sponsoring imprezy, która odbyła się 16-17 września ub.r. "Kolejne pół miliona dla spółki BERM wyprowadzone na bezprawną kampanię Jacka Sasina i PiS" - napisał.
Wcześniej media informowały, że chodziło o produkcję wyborczych gadżetów: kubków, koszulek, długopisów, organizację wydarzeń, drukowanie plakatów i promocję w mediach społecznościowych.
Dopytywany, czy korzystał z gadżetów z nadrukami "Jacek Sasin"., odpowiedział "zapłaciłem za nie zgodnie z przepisami".
- Finansował to komitet wyborczy PiS. (..) Każdą fakturę można tak pokazać i sobie dopowiedzieć - mówił. Zapewniał, że "już pokazał dziennikarzom faktury". - Miałbym ją teraz nosić? Bądźmy poważni - mówił.
Autorka/Autor: mp/ams
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP