Minister transportu Niemiec Alexander Dobrindt poinformował w środę, że kwestia zaniżonej wartości emisji CO2, co dzień wcześniej ujawnił Volkswagen, dotyczy 98 tysięcy samochodów tego koncernu z silnikami benzynowymi.
- Powiedziano nam dzisiaj, że chodzi o 98 tys. pojazdów z silnikami benzynowymi - oświadczył Dobrindt w Bundestagu.
Gdzie wady?
Volkswagen ujawnił we wtorek, powołując się na wyniki swego wewnętrznego śledztwa, że doszło do nieścisłości podczas określania wartości emisji CO2 w czasie homologowania poszczególnych serii aut i że może to dotyczyć 800 tys. pojazdów, głównie z silnikami Diesla, ale także "niewielkiej liczby" samochodów z silnikami benzynowymi. Koncern zapowiedział niezwłoczne nawiązanie kontaktu z odpowiednimi instytucjami w celu omówienia skutków związanych z ujawnieniem nowych faktów.
Amerykańskie instytucje podały w tym tygodniu, że Volkswagen dopuszczał się manipulacji w silnikach zamontowanych w ok. 10 tys. pojazdów; dotyczyło to jednostek Diesla o większych pojemnościach montowanych m.in. w samochodach Audi czy Porsche. Koncern miał programować te silniki w taki sposób, aby podczas testów drogowych emitowały do atmosfery mniej tlenków azotu. Amerykanie zwrócili się w tej sprawie we wtorek do władz VW o dalsze wyjaśnienia.
Co z dieslami?
Rzecznik Volkswagena zapewnił, że w sześciocylindrowych silnikach dieslowskich o pojemności 3 l nie instalowano oprogramowania mającego w niedopuszczalny sposób zmieniać wartości pomiaru spalin. Zapewnił zarazem, że Volkswagen będzie w pełni współpracował z amerykańską federalną Agencją Ochrony Środowiska (EPA), by wszystko w pełni wyjaśnić.
We wrześniu Volkswagen przyznał się do instalowania oprogramowania umożliwiającego manipulowanie pomiarem spalin w czterocylindrowych silnikach dieslowskich o mniejszej pojemności. Dotyczy to do 11 milionów samochodów tego koncernu na całym świecie.
Autor: gry / Źródło: PAP