- Europejski Bank Centralny nie jest instrumentem unijnej solidarności, ale stabilności - mówił we wtorek w Strasburgu przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Odpowiedział w ten sposób na apele o aktywniejszą rolę EBC w zwalczaniu kryzysu.
Wielu polityków i komentatorów uważa, że EBC powinien skupować z rynku wtórnego obligacje zagrożonych krajów strefy euro oraz pożyczyć pieniądze Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu (MFW), by ten mógł wesprzeć gospodarki euro. Wiązało by się to z dodrukiem pieniędzy. Sprzeciwiają się temu Niemcy, które uważają, że EBC powinien stać na straży stabilności waluty.
- EBC nie jest instrumentem solidarności, ale stabilności: stabilności z punktu widzenia inflacji oraz stabilności dotyczącej strefy euro - wyjaśniał Van Rompuy pytany przez eurodeputowanych o brak decyzji ws. zwiększenia roli EBC na ostatnim szczycie UE. Przewodniczący poinformował, że za tydzień "EBC podejmie bardzo ważne decyzje" dotyczące zasad płynności banków. Dotychczas EBC obniżył oprocentowanie pożyczek dla banków oraz wydłużył możliwy okres ich spłaty z kilkunastu miesięcy do trzech lat.
Decyzje ws. EMS w marcu
Van Rompuy zapowiedział też, że w marcu okaże się, czy uzgodniona na ostatnim szczycie unijnym moc pożyczkowa przyszłego, stałego funduszu ratunkowego strefy euro (EMS) na poziomie 500 mld euro jest wystarczająca. Tymczasem, przy kwocie maksimum 500 mld euro na ostatnim szczycie obstawali Niemcy. - Zdecydowaliśmy o stworzeniu funduszu ratunkowego na przynajmniej 500 mld euro, szczegóły jeszcze uzgodnimy i w marcu stwierdzimy, czy ten pułap 500 mld jest wystarczający" - powiedział. Przypomniał też, że na szczycie 8-9 bm. zapadła decyzja o "zgromadzeniu poprzez MFW 200 mld euro pożyczek dwustronnych", na co mają złożyć się kraje strefy euro i spoza niej. "Gdy policzymy te setki miliardów to rzeczywiście jesteśmy solidarni, dla niektórych zbyt solidarni - dodał.
Źródło: PAP