Już za dziesięć dni każdy z nas będzie mógł swobodnie wybrać tańszego dostawcę prądu.
Każdy Polak, niezależnie od miejsca zamieszkania, będziecie mógł kupić prąd od dowolnego sprzedawcy energii już od 1 lipca. Mieszkaniec Warszawy będzie mógł kupować prąd we Wrocławiu, a klientowi z Gdańska wolno będzie wybrać dostawcę z Katowic. Trzeba tylko pamiętać, że na koszt opłacany w rachunkach za prąd składa się nie tylko cena energii elektrycznej, ale i opłata za jej przesłanie.
Wraz z liberalizacją rynku nastąpi oddzielenie dystrybucji od obrotu energią - zamiast obecnie funkcjonującego jednego zakładu energetycznego, będą działać osobne firmy - operator (właściciel infrastruktury) i sprzedawca. Zakaz łączenia działalności dystrybucyjnej i sprzedaży energii wynika z unijnej dyrektywy, określającej zasady funkcjonowania rynków energii w krajach członkowskich.
Zasady wolnego wyboru będą obowiązywały tylko na polu sprzedawców energii. Zmiana firmy przesyłającej prąd nie będzie możliwa, choćby z powodu faktu, że konkurencja na tym polu wymuszałaby tworzenie alternatywnej infrastruktury elektroenergetycznej, co na większą skalę jest praktycznie niemożliwe.
Czy nowe regulacja przyczynią się do spadku cen energii? Eksperci twierdzą, że raczej nie. - Tych czynników, które będą sprawiały, że ceny będą rosnąć jest więcej, niż tych, które będą to hamowały. Tak, że konkurencja i liberalizacja - jeśli się rozwiną - to pomogą, natomiast pamiętajmy, że mamy jedną z najtańszych energii, a duże pieniądze muszą być zainwestowane, aby osiągnąć odpowiedni poziom bezpieczeństwa i moce wytwórcze - mówi Janusz Moroz ze Stoen.
Walki cenowej zatem raczej nie będzie. Różnice cen za sam prąd są bowiem stosunkowo niewielkie. Kilowatogodzina w powszechnej w gospodarstwach domowych grupie taryfowej G-11 w poznańskiej Enei i gliwickim Vattenfallu kosztuje nieco ponad 15 groszy, a w gdańskiej Enerdze i warszawskim RWE Stoen - nie przekracza 15 groszy. Różnice w rachunkach w różnych częściach kraju wynikają głównie z opłat dodatkowych. A te są spore i dlatego, jeśli klient szuka najtańszej oferty, musi dokładnie przejrzeć taryfy.
Eksperci przewidują, że ceny nie będą głównym elementem konkurencji. Firmy postawią raczej na jakość obsługi klienta i usługi dodatkowe, np. takie jak rozmaite programy lojalnościowe.
Źródło: TVN24, PAP