Sejm przyjmie w piątek ostateczną wersję ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych - pisze "Rzeczpospolita". Na jej mocy SKOK-i trafią pod państwowy nadzór. Opozycja zarzuca PO, że nową ustawą chce zniszczyć konkurencję dla banków.
Uchwalaniu nowych przepisów ws. SKOK od dawna towarzyszy gorący spór polityczny. Z pierwszej wersji zgłoszonego przez PO projektu ustawy zrezygnowano po blisko dwóch latach pracy w Sejmie. Kolejny, który w większym stopniu zaostrza wymagania dotyczące działalności SKOK, przygotowano w ciągu kilkunastu tygodni - przypomina "Rz".
– SKOK to chyba jedyna instytucja finansowa w Europie, która dotąd nie była objęta publicznym nadzorem. My go wprowadzamy – przekonuje na łamach gazety poseł Jarosław Urbaniak (PO), współautor ustawy. Kasa miałaby podlegać kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. – Chodzi nam o zwiększenie bezpieczeństwa klientów – tłumaczy Urbaniak.
Kasy zagrożone?
Przeciwnicy projektu argumentują, że trudno mówić o bezpieczeństwie klientów, bo ustawa zagrozi istnieniu kas. – Jest pisana na zamówienie banków. Wywracając do góry nogami system działania SKOK, rujnuje się instytucję konkurencyjną wobec nich – mówi "Rz" senator Piotr Andrzejewski (PiS).
Według władz SKOK największym zagrożeniem jest dla nich przepis, który nakłada na kasy obowiązek utrzymywania wskaźnika wypłacalności na poziomie 5 proc. - pisze "Rz". Wcześniej takich wymogów im nie stawiano. Na ich spełnienie ustawa daje SKOK 18 miesięcy. „Rz” oszacowała, że kasom do wypełnienia nowych wymagań może zabraknąć co najmniej 77 mln zł - po 38 zł na członka kasy.
Banki spółdzielcze i komercyjne muszą w Polsce utrzymywać współczynnik wypłacalności na poziomie 8 proc.
W Polsce działają 62 SKOK-i. Mają 1,9 mln klientów. To instytucje parabankowe, które gromadzą środki pieniężne wyłącznie swoich członków, udzielają im pożyczek i kredytów, a także prowadzą ich rozliczenia finansowe.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24