Showbiznes jest okrutny. Jest dużo wzlotów, upadków, ale jeśli człowiek zostaje przy tym to znaczy, że tam należy. Sukces to też jest dziwne słowo w tej sytuacji. Muzyka jazzowa w czasach największej popularności to było 2 procent biznesu muzycznego, więc sukces to jest minimum, żeby istnieć - wyjaśniał wybitny muzyk jazzowy Michał Urbaniak. Gość programu "Ostatnie piętro" w TVN24 BiS podkreślał też, że "nie ma szczęścia bez pracy".
Nowy Jork jest przez wielu uważany za najlepsze miasto dla jazzmanów. Potrzebę sprawdzenia się za oceanem odczuwał również Urbaniak, który jak sam zaznaczył, do nowojorskiej przygody przygotowywał się przez 12 lat.
- Tam wszyscy przyjeżdżają się sprawdzić. Ja nie pojechałem po sukces, pojechałem się sprawdzić. Pojechałem po to, żeby sprawdzić, czy moje odczucia, jeśli chodzi o muzykę, o jazz, o blues, muzykę rytmiczną, czy one są prawdziwe. Pojechałem tam, by się sprawdzić, i sprawdziłem się - powiedział muzyk.
Urbaniak opowiedział w programie również o tym, jak to się stało, ze nagrał płytę z legendarnym Milesem Davisem i co wtedy czuł.
- Często się wzruszam jak o tym opowiadam, ponieważ wszedł mój bóg, największy wzór jaki mogłem mieć w życiu i mówi: "jak grasz?". Mówię: tak jak chcesz. Podszedł, zaczął masować mi kark. Poczułem, że nagrałem płytę z Milesem, normalnie się pobeczałem - opowiedział Urbaniak.
O programie
"Ostatnie piętro" – trochę symbolicznie oznacza sam szczyt. Miejsce, które dla wielu jest celem. Ale szczyt – to też miejsce, z którego najwięcej widać. Co widzą ci, którym się udało? Ludzie sukcesu. Jak go osiągnęli? Co w pracy pozwala im osiągać cele? Co poza nią? Jaka mentalność im pomaga, a czego unikają? Co dziś zrobiliby inaczej? A czego żałują, że nie zrobili wcześniej? Właśnie o tym rozmawiamy z gośćmi "Ostatniego piętra".
Emisja w każdą sobotę o godzinie 16.35 na antenie TVN24 BiS. Na program zaprasza Michał Sznajder.
Autor: red. / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS