Czy po kredyt mieszkaniowy z budżetową dopłatą ustawi się kolejka chętnych? Na razie skorzystało z niego tylko kilka tysięcy osób, ale dzięki ostatnim zmianom będzie dużo łatwiej go wziąć - informuje "Gazeta Wyborcza".
Prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację ustawy "O finansowym wspieraniu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania". Co się zmienia? Łagodniejsze będzie tzw. kryterium kosztowe mieszkań i domów objętych rządowym programem.
Aby skorzystać z budżetowej dopłaty do kredytu (przez osiem lat mniej więcej połowa odsetek), cena lub koszt budowy domu bądź mieszkania nie może przekroczyć podawanych przez wojewodów (na podstawie danych GUS) średnich kosztów budowy w województwie lub mieście wojewódzkim.
I tak np. w Warszawie, aby dostać dopłatę, mieszkanie lub dom musiałyby kosztować poniżej 4,9 tys. zł za m kw. Problem w tym, że w stolicy mieszkania są dużo droższe, podobnie jak w innych dużych aglomeracjach.
W efekcie z dopłat skorzystało nie więcej niż 3 tys. osób, głównie z małych miasteczek. W tym czasie banki udzieliły ponad 150 tys. "zwykłych" kredytów mieszkaniowych. Dzięki nowelizacji, która wejdzie w życie najpewniej w drugiej połowie sierpnia (dwa tygodnie po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw) dostępność, a w konsekwencji popularność kredytów z dopłatą powinna się poprawić, bo GUS-owski wskaźnik wzrośnie o 30 proc.
Np. dla Warszawy do ponad 6,3 tys. zł za m kw. Ale czy za taką kwotę można tu kupić jakieś lokum? Jest to możliwe, choć wybór niewielki. Z raportu firmy doradczej REAS, przygotowanego na podstawie danych z serwisu GazetaDom.pl wynika,że o kredyt z dopłatą będą mogli ubiegać się ci, którzy zechcą kupić używane mieszkania na obrzeżach miasta, głównie po prawej stronie Wisły.
Niestety, nowelizacja praktycznie nic nie da kupującym mieszkania w Krakowie czy Wrocławiu. Za to znacznie poprawi się sytuacja mieszkańców Śląska, gdzie GUS-owski wskaźnik wzrośnie tam z ok. 3 tys. do 4 tys. zł za m kw.
Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza, Polska
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24