Po 14 latach od prywatyzacji Banku Śląskiego odżywa spór, czy dokonano przy niej nadużyć. Na przesłuchaniu przed sejmową komisją śledczą ds. banków Bogdan Pęk obwinił Marka Borowskiego o złą wycenę i inne nieprawidłowości, na których niektórzy mieli zbić majątek. - Pęk nie ma żadnych dowodów, które uprawdopodobniałyby te oskarżenia. Jest przekonany, że ma racje i już - odpowiada Marek Borowski.
Według europosła LPR Bogdana Pęka to właśnie ówczesny minister finansów Marek Borowski ponosi odpowiedzialność za nieprawidłowości w prywatyzacji Banku Śląskiego. Pęk obwinił Borowskiego, ze jako ówczesny minister finansów ponosi odpowiedzialność za poważne nieprawidłowości przy wycenie akcji Banku Śląskiego i uzyskanie przez osoby związane z "lobby prywatyzacyjnym" wysokich zysków.
Marek Borowski zarzuty odpiera, stwierdzając, iż Pęk podobne zarzuty rozpowszechnia już od lat, ale sprawa była badana zarówno przez NIK, jak i prokuraturę - i instytucje te nie wykryły nieprawidłowości.
Bogdan Pęk uważa, że to ówczesny minister finansów Marek Borowski ponosi odpowiedzialność za prywatyzację i wycenę Banku Śląskiego. Dodał jednak, że Borowski "został zrobiony w konia przez tych dżentelmenów", czyli przez pozostałe osoby uczestniczące w ustalaniu ceny akcji BSK w publicznej subskrypcji. Pęk mówił też o spotkaniu trzech przedstawicieli Ministerstwa Finansów: Borowskiego, wiceministra Stefana Kawalca oraz dyrektora departamentu instytucji finansowych Sławomira Sikory i ówczesnego prezesa Giełdy Papierów Wartościowych Wiesława Rozłuckiego, podczas którego "krakowskim targiem" ustalono cenę sprzedaży akcji w publicznej subskrypcji. Pęk twierdzi, że Borowski podjął potem działania "utrudniające dojście do prawdy".
Ponadto eurodeputowany stwierdził, że w czasie, gdy był szefem sejmowej komisji ds. przekształceń własnościowych, był zastraszany i szantażowany. - Były telefony i groźby wobec mnie i mojej rodziny. Ówczesny premier Waldemar Pawlak sugerował, czy nie należałoby przydzielić mi ochrony - powiedział Pęk.
Zarzuty stawiane przez Bogdana Pęka oburzyły także byłego wiceministra finansów Stefana Kawalca. - Te zarzuty, które podnosił poseł Pęk wtedy (w połowie lat 90. ) i teraz, były przedmiotem postępowania przed Komisją Papierów Wartościowych, NIK, potem śledztwa prokuratorskiego i postępowania sądowego, zakończonego zwróceniem akt do prokuratury. Zarzuty te nie zostały po wielu ekspertyzach potwierdzone - tłumaczy Kawalec.
Kawalec miał być w tym tygodniu przesłuchiwany przez bankową komisję śledczą, jednak ze względu na to, iż posłowie otrzymali w poniedziałek akta prokuratorskie dotyczące prywatyzacji Banku Śląskiego i muszą się z nimi zapoznać, przesłuchania kolejnych świadków zostały przesunięte na późniejszy termin.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24