Nie było też wiadomo, czy wyścigi w ogóle ruszą, bo minister skarbu zwlekał z decyzją co do okresu dzierżawy toru. Teraz resort chce, aby gonitwami zajęła się spółka Skarbu Państwa. Pomysłu resortu skarbu jest taki, aby 51 proc. spółki byłoby w rękach skarbu państwa, a reszta to udziały osób fizycznych lub podmiotów zagranicznych.
Zdaniem ekspertów Służewcowi potrzebny jest inwestor. Bez niego los wyścigów wciąż będzie zagrożony. A konne gonitwy mogą być świetnym interesem. Tor Wyścigów Konnych na Służewcu to 138 hektarów ziemi, z czego sam tor zajmuje około 50. Reszta to parkingi, stajnie i budynki mieszkalne. Właścicielem terenu jest skarb państwa, ale zarządza nim Polski Klub Wyścigów Konnych, który zrzesza hodowców koni.
Wyścigi konne odbywają się w stolicy od ponad 160 lat. Pierwszy tor powstał na Polu Mokotowskim w 1841 roku. Na Służewcu konie zaczęły się ścigać 3 czerwca 1939 roku. Wyścigi przetrwały drugą wojnę światową i PRL. Ku upadkowi zaczęły się chylić pod koniec lat 90. Wyścigom nie pomogły nawet miliony wpompowane przez Totalizator Sportowy, który kilka lat temu na krótko zaangażował się w wyścigi. W latach 1994-2004 wyścigi organizowała państwowa firma Służewiec Tory Wyścigów Konnych, ale w 2004 roku sąd ogłosił jej upadłość. Jej prezesi zostawili 17 mln długów. Teraz te długi wynoszą już ponad 20 mln, a syndyk masy upadłościowej może odzyskać z mienia spółki jedynie 200-300 tys. zł.
Źródło: TVN24, PAP