Zwiększenie szarej strefy i w efekcie mniejsze wpływy budżetowe, poróżnianie różnych grup społecznych, które nie prowadzi do niczego, niepoważna propozycja - tak na antenie w TVN24 ekonomiści ocenili pomysł Jarosława Kaczyńskiego o referendum w sprawie podwyższenia podatków.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu uważa, że jeśli juz mamy przeprowadzać referendum w sprawie podatków, to nie powinniśmy pytać komu i ile zabrać, ale czy nie przebudować samego systemu. - Czy Polacy chcą, aby obowiązywał powszechny system podatkowy? - takie pytanie zdaniem ekonomisty byłoby bardziej zasadne w sytuacji, gdzie ponad dwa miliony osób jest z systemu wyłączonych. Ekspert przypomina jednocześnie, że założeniem planu gospodarczego obecnego rządu było obniżanie podatków i dodaje, że nie wyobraża sobie całkiem odwrotnego biegu wypadków.
Jankowiak zwraca też uwagę na zaistniały teraz paradoks społeczny. Otóż protestujące w sprawie podwyżki płac pielęgniarki wspierane są przez cieszących się szerokimi przywilejami emerytalnymi górników. A to właśnie m. in. pielęgniarki płacąc podatki od swoich niższych płac finansują te przywileje.
Polska ma i tak jedne z najwyższych podatków w Europie - mówią eksperci i dodają zgodnie, że ewentualne sięgnięcie głębiej do kieszeni "bogaczy" przyniesie skutki odwrotne do zamierzonych.
- Ludzie staną się bardziej kreatywni w szukaniu sposobów na płacenie mniejszych podatków - mówi Mirosław Barszcz z Instytutu Sobieskiego. Zwraca też uwagę na to, że od zarobków 60 tys. zł rocznie Polak płaci 40 proc. podatku, podczas gdy w niektórych krajach jest to kwota od podatku zwolniona. Chociaż daleko nam do gospodarek Austrii czy Wielkiej Brytanii, gdzie tak się dzieje, to zdaniem Barszcza pokazuje to ułomność polskiego systemu podatkowego.
Również Marek Zuber uważa propozycję premiera za niezbyt poważną i nie do końca realną. - Czy w ogóle może być tak, że większość społeczeństwa będzie decydowała, czy podnieść podatki mniejszości? - zwraca uwagę na aspekt moralny pomysłu główny ekonomista IDM. On również zwraca uwagę na to, że wpływy z ewentualnie wyższych podatków są nie do oszacowania, o ile w ogóle wystąpią. Niektóre prawa ekonomii są jego zdaniem nie do przełamania, a ucieczka w szarą strefę z powodu wyższych podatków, to jedno z nich.
- Propozycją referendum rząd chowa głowę w piasek – uważa natomiast ekonomista prof. Witold Orłowski. – Tę decyzję powinien podjąć sam rząd - dodaje.
Według eksperta, problemy są dwa. Po pierwsze, właśnie to, że propozycja rządu jest swego rodzajem "chowaniem się za plecami wyborców". - Z drugiej strony małe jest prawdopodobieństwo, że to referendum będzie ważne – mówi prof. Orłowski. Wyjaśnia, że referendum dotyczy wąskiej grupy osób, a do zachowania ważności referendum głosy musi oddać 50 proc. uprawnionych.
Prof. Orłowski przyznaje, że rząd próbując znaleźć rozwiązanie problemu służby zdrowia może wybrać trzy rozwiązania: ograniczyć wydatki, podwyższyć podatki wszystkim lub tylko najbogatszym. Premier wybrał trzecią opcję. - Ale skoro rząd wybrał rozwiązanie, to sam powinien o nim zdecydować - podkreślił ekonomista.
We wtorek premier Jarosław Kaczyński w odpowiedzi na roszczenia płacowe protestujących od kilku dni pielęgniarek podsunął pomysł przeprowadzenia referendum, w którym Polacy mieliby zadecydować o nałożeniu wyższych podatków na najlepiej zarabiających. Zdaniem szefa rządu jest to jedyny sposób na pozyskanie dodatkowych pieniędzy, które można by przeznaczyć na podwyżki płac pracowników służby zdrowia.
Źródło: TVN24, PAP