Od września zamówienie przejazdu taksówką może być wyjątkowo trudne, bo z rynku już zniknął co trzeci kierowca. Czas oczekiwania na kurs wzrósł nawet o 60 procent, a ceny skoczyły o jedną piątą - czytamy w środowym wydaniu "Rzeczpospolitej".
"Pandemia przetrzebiła szeregi tradycyjnych taksówkarzy, a teraz – po wprowadzeniu obowiązku posiadania polskiego prawa jazdy – rezygnuje wielu obcokrajowców stanowiących motor napędowy firm świadczących usługi przewozu osób przez aplikację. Eksperci twierdzą, że konsekwencje pasażerowie odczują już od września, gdy zakończy się martwy dla taxi okres wakacyjny" - podkreśla gazeta.
"To wróży potężne braki"
Od początku 2024 r., jak wskazuje "Rz", biznes w tej branży zawiesiło 2455 firm, głównie jednoosobowych działalności – wynika z najnowszych danych Dun & Bradstreet (DNB). Prawie 600 kolejnych zlikwidowano. Tomasz Starzyk, ekspert DNB, mówi, że od początku czerwca do 14 sierpnia z rejestrów zniknęło ponad 200 taksówek.
- To wróży potężne braki po stronie podaży. Mniejsze i większe kłopoty w tym roku ma ponad trzy tysiące firm taksówkowych, głównie jednoosobowych działalności gospodarczych – mówi Starzyk.
A to tylko, jak zaznacza, wierzchołek góry lodowej. - Wielu kierowców taxi, zwłaszcza jeżdżących z aplikacją Uber, Bolt czy FreeNow, nie ma własnej działalności i pracuje na różnych umowach. Skala odejść z branży może być więc dużo większa, niż pokazują dane DNB. Firmy z tego sektora szacują, że zmiana prawa wyeliminowała 30 procent kierowców - podaje.
Rynek zadrżał
- Kiedy w czerwcu tego roku zmieniono przepisy, wprowadzając obowiązek posiadania polskiego prawa jazdy przez wszystkich kierowców świadczących usługi przewozowe, rynek drżał na myśl o konsekwencjach – zauważa Łukasz Witkowski, współzałożyciel Natviol, aplikacji rozliczeniowej dla kierowców i kurierów, cytowany przez gazetę.
"I obawy się potwierdzają: problemy z dostępnością taksówek są ogromne" - wskazuje "Rz".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Grand Warszawski / Shutterstock