W Australii w życie weszły nowe przepisy, które dają pracownikom "prawo do odłączenia się". Pracownicy mogą odmówić monitorowania, czytania i odpowiadania na służbowe rozmowy telefoniczne i e-maile poza godzinami pracy.
Jak podaje "The Guardian" oczekuje się, że zmiany, które obejmują "prawo do odłączenia się", drastycznie zmniejszą liczbę nieodpłatnych godzin przepracowanych przez Australijczyków. Minister ds. stosunków w miejscu pracy Murray Watt powiedział, że "prawo do odłączenia się" zapewnia, że legislacja dotrzymuje kroku technologii.
- Niedopuszczalne jest to, że ludzie odbierają ciągłe telefony lub e-maile i istnieje wobec nich oczekiwanie, że będą sprawdzać wiadomości służbowe i odpowiadać na nie, chociaż nie otrzymają za to wynagrodzenia – powiedział w niedzielę reporterom w Queensland.
Podobne przepisy, pozwalające pracownikom na wyłączanie urządzeń mobilnych, obowiązują już we Francji, Niemczech i niektórych innych krajach Unii Europejskiej.
Głównym powodem wprowadzenia przepisów o "prawie do odłączenia się" była chęć ochrony pracowników w świecie, w którym - dzięki rozwojowi technologii cyfrowych - byli oni coraz ściślej połączeni ze swoimi miejscami pracy.
Reakcje w Australii były mieszane. Choć wiele osób uznawało, że dzięki takim prawom łatwiej o równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, inni wyrażali obawy o wpływ nowych regulacji na produktywność pracowników i konkurencyjność gospodarki.
40 godzin pracy zamiast 20
"The Guardian" przedstawił historie kilku osób, których dotyczył problem. - Czuję, że mam ambitną pracę, ale tak naprawdę jestem tylko cholernym pracownikiem obsługi klienta w linii lotniczej, słabo opłacanym i przepracowanym - powiedziała Lizzy Grant, opisując jak jej praca trwająca 20 godzin tygodniowo często zamieniała się w 40-godzinne obciążenie.
Przewodnicząca Australijskiej Rady Związków Zawodowych Michele O’Neil twierdzi, że nowe przepisy przyniosły pracownikom ogromną korzyść w czasie kryzysu związanego z kosztami utrzymania. - Więcej pieniędzy w twojej kieszeni, więcej czasu z bliskimi i więcej wolności by żyć swoim życiem - powiedziała "The Guardian".
Australijska regulacja nie zabrania przełożonym kontaktowania się z personelem w dowolnym momencie, ale chroni prawo pracowników do odmowy. Jeżeli pracownik nie odbierze telefonu czy nie odpowie na maila, to - zgodnie z nowym prawem - nie można podejmować wobec niego żadnych działań dyscyplinarnych ani traktować go inaczej (np. poprzez zmiany w grafiku czy wyśrubowanie wymagań dotyczących osiągniętych wyników).
Przepisy te dopuszczają jednak okoliczności, w których prawo pracownika do odmowy może być uznane za nieuzasadnione. - Będzie to zależało również od stanowiska i wiążącej się z nim odpowiedzialności. Racjonalne jest oczekiwanie, że na maila wysłanego po godzinach zareaguje menedżer wyższego szczebla, ale trudno byłoby oczekiwać tego samego od szeregowego pracownika działu administracji - zauważył profesor Emmanuel Josserand z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney.
Źródło: "The Guardian", PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock