Prezydent RP Andrzej Duda, przy okazji wizyty na Podlasiu, odwiedził Zaleszany, gdzie w 1946 roku oddział Romualda Rajsa "Burego" zabił szesnastu mieszkańców wsi, w tym kobiety i dzieci. Przedstawiciele białoruskiej mniejszości narodowej mówią, że jesteśmy świadkami historycznego - i bardzo wzruszającego - wydarzenia.
- To miejsce naznaczone jest cierpieniem i śmiercią Białorusinów mieszkających w Rzeczypospolitej, gdzie zginęli kiedyś ludzie, niewinne kobiety, dzieci. Modliłem się tam dzisiaj za tych, którzy zginęli. Złożyłem wieniec jako prezydent Rzeczypospolitej pod krzyżem, który upamiętnia ofiary sprzed dziesięcioleci. To ważne jako element oddania szacunku, ważne jako oddanie pamięci i ważne – może w tym właśnie najistotniejszym – duchowym aspekcie – powiedział prezydent RP Andrzej Duda.
- To był historyczny moment. I bardzo wzruszający. Po raz pierwszy głowa państwa polskiego uklękła przed krzyżem pamięci ofiar tej zbrodni, co nadaje tej sprawie całkowicie nowy wymiar – mówi profesor Uniwersytetu w Białymstoku Oleg Łatyszonek, prezes Białoruskiego Towarzystwa Historycznego.
"To pokłosie spotkania z przedstawicielami białoruskiej mniejszości narodowej"
- Wizyta prezydenta jest pokłosiem spotkania z przedstawicielami białoruskiej mniejszości narodowej, do którego doszło 26 marca w Pałacu Prezydenckim. Rozmawialiśmy wtedy między innymi o trudnej sytuacji na Białorusi, ale też i kontrowersjach, jakie wywołuje na Podlasiu postać "Burego". Prezydent obiecał, że przyjedzie najszybciej, jak tylko pozwolą na to warunki pandemiczne. Co prawda nie wspomniał, że odwiedzi Zaleszany, ale dał do zrozumienia, że wykona ważny gest – opowiada profesor.
Czy ten gest da sygnał środowiskom, które od czterech lat organizują w pobliskiej Hajnówce Marsze Pamięci Żołnierzy Wyklętych, że nie powinno się czcić "Burego"? – Nie ma się co łudzić, że marsze przestaną być organizowane, jednak prezydent jasno dał do zrozumienia po której jest stronie. I trzeba się z tego cieszyć – zaznacza prof. Łatyszonek.
"W 2005 roku IPN stwierdził, że zabójstwa te nosiły znamiona ludobójstwa"
Podobnie uważa wiceprzewodniczący rady miasta w Bielsku Podlaskim i sekretarz Związku Białoruskiego w RP Tomasz Sulima. – Niemniej to bardzo ważny moment dla naszej społeczności, a także rodzin wszystkich ofiar "Burego". Musiało minąć ponad 30 lat od upadku PRL oraz 16 lat od zakończenia śledztwa IPN, aż prezydent RP zdecydował się na ten gest – mówi.
Wspomniane przez niego śledztwo dotyczyło zabicia furmanów w lesie koło miejscowości Puchały Stare oraz pacyfikacji pięciu wsi koło Bielska Podlaskiego (oprócz Zaleszan były to też: Zanie, Końcowizna, Szpaki i Wólka Wygonowska), które oddział "Burego" przeprowadził na przełomie stycznia i lutego 1946 roku. Miejscowości zamieszkane były przez ludność wyznania prawosławnego. Zginęło łącznie 79 osób, w tym kobiety i dzieci.
- W 2005 roku pion śledczy IPN stwierdził, że zabójstwa te nosiły znamiona ludobójstwa, a nie walki o niepodległość. W 2019 roku związani z instytutem historycy opublikowali jednak komunikat, w którym negowali ustalenia śledztwa. Sprawa odbiła się szerokim echem i jeszcze w tym samym miesiącu centrala IPN poinformowała jednak, że badania wspomnianych historyków nie mają mocy prawnej i nie wpływają na wyniki śledztwa z 2005 roku – wspomina Sulima.
Zastanawia się, czy prezydencki gest jest pierwszym krokiem do tego, aby rodziny ofiar mogły liczyć przynajmniej na moralne zadośćuczynienie.
– Pamiętajmy, że w 1995 roku sąd wojskowy unieważnił wyrok śmierci z 1949 roku wydany na "Burego". Może dziś sąd mógłby ponownie przyjrzeć się tej sprawie – mówi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24