Przy okazji kolejnego remontu na terenie pokamedulskiego klasztoru w Wigrach (woj. podlaskie) odkryte zostały piwnice i korytarze. Zlokalizowane są pod pięcioma eremami, czyli pustelniami, w których przed wiekami mieszkali mnisi. Możliwe, że podziemia pamiętają czasy króla Władysława Jagiełły, który, jak mówią źródła, natknął się na pustelnię podczas polowania. Fundacja, która zarządza terenem, zleciła zbadanie piwnic przez archeologów. Chociaż kameduli wprowadzili się tu w 1668 roku, dzieje tutejszego osadnictwa sięgają wiele wieków wstecz.
Generalne remonty w zabytkowym pokamedulskim klasztorze w Wigrach trwają już od 2017 roku. Obecnie prowadzone są w miejscu, gdzie stoją eremy, czyli pustelnie, w których przed wiekami mieszkali mnisi. Wszystkich eremów jest 17. Prace trwają przy pięciu.
- I właśnie podczas tych prac dokonaliśmy niezwykłego odkrycia. Okazało się, że pod budynkami znajdują się piwnice i korytarze, które w przyszłości mogą stać się jeszcze jedną wizytówką tego miejsca – mówi ks. Jacek Nogowski, proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej w Wigrach oraz prezes Fundacji Wigry Pro.
Podziemia zostaną przebadanie przez archeologów
Fundacja została powołana przez biskupa ełckiego. Zarządza dawnym klasztorem i zdobywa fundusze na jego utrzymanie.
- Na zabezpieczenie i remont podziemi otrzymaliśmy 1,8 mln zł dotacji z budżetu państwa. Przeprowadzone będą też badania archeologiczne. Wyniki powinniśmy poznać jesienią. Piwnice mają około sześciu metrów głębokości. Na razie nie wiadomo, jakie było ich przeznaczenie – zaznacza ksiądz.
Osiedlili się tu Jaćwingowie
Dawny klasztor położony jest na półwyspie nad jeziorem Wigry. Przed wiekami teren ten nie miał jednak połączenia z lądem.
- Z uwagi na swoje obronne położenie, wyspę zamieszkiwali Jaćwingowie, którzy w drugiej połowie XIII wieku zostali jednak rozbici przez Krzyżaków. Dużo wcześniej, bo już w IX wieku, pojawiali się tu chrześcijańscy misjonarze. Najpierw św. Wojciech, a później św. Brunon z Kerfurtu – mówi ks. Nogowski.
Król Jan Kazimierz nadał wyspę kamedułom jako wotum wdzięczności
Dodaje, że to właśnie św. Brunon zapoczątkował starania o wprowadzenie na tym terenie administracji kościelnej.
- Przedsięwzięcie udało się zrealizować dopiero w 1667 roku, kiedy to król Jan Kazimierz nadał wyspę Wigry – przybyłemu do Polski w 1603 roku - zakonowi kamedułów. Chciał, aby mnisi uprosili Boga, by ten odwrócił ciągłe klęski, jakimi Polska była nawiedzana. Na czele z potopem szwedzkim. Klasztor miał być zresztą wotum wdzięczności za uratowanie Jasnej Góry przed Szwedami – podkreśla nasz rozmówca.
Mnisi osiedlili się tu w 1668 roku. Jako że w przywileju królewskim nadającym im ziemię użyte jest sformułowanie "Erem Wyspy Wigierskiej" oznacza to, że na wyspie już wtedy znajdowały się eremy, czyli pustelnie.
Król Władysław Jagiełło trafił na pustelnię
- Źródła mówią, że właśnie na pustelnię - ponad dwa wieki przed przybyciem tu kamedułów - natknął się, podczas prowadzonych tu łowów, król Władysław Jagiełło. Do czasów króla Jana Kazimierza mogła tu powstać większa liczba eremów. Źródła mówią, że na tym terenach osiedlali się różni pustelnicy. Z czasem powstawały zgromadzenia czy nawet zakony na prawach papieskich – opowiada ksiądz.
Przypuszczenia są takie, że odkryte pod eremami piwnice pochodzą jeszcze z czasów Władysława Jagiełły.
- Jeśli zostałoby to na sto procent potwierdzone przez archeologów, mielibyśmy niemałą sensację. Choć eremy, które przetrwały do naszych czasów zostały wzniesione przez kamedułów, to same piwnice mogą pochodzić jeszcze z wcześniejszych wieków. Na pewno były przebudowywane, bo widać przemurowania. Są też ślady po pożarze – zaznacza nasz rozmówca.
Budowali wsie i folwarki. Dochody czerpali chociażby z huty szkła i ze smolarni
Dodaje, że może chodzić o pożar z 1671 roku, który strawił drewniany kościół i zabudowania klasztorne, które kameduli wznieśli zaraz po tym, jak się tu osiedlili.
- Wtedy też spłonęły pozostałości królewskiego dworu myśliwskiego, o którym źródła mówią, że istniał w 1559 roku. Po pożarze mnisi zajęli się wznoszeniem nowych klasztornych budynków. Tym razem już murowanych. Do 1745 roku powstały m.in. eremy, kaplica kanclerska (nazwa wzięła się od tego, że modlił się w niej bliżej nieokreślony kanclerz – przyp. red.), budynki gospodarcze oraz barokowy kościół pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP, którego to kościoła jestem proboszczem – mówi ks. Nogowski.
Kameduli dbali nie tylko o rozbudowę klasztoru, ale też zakładali wsie i folwarki oraz budowali drogi. W 1715 roku założyli miasto Suwałki.
- Czerpali dochody m.in. z licznych barci, huty szkła, smolarni, cegielni czy też ze sprzedaży drewna z okolicznych lasów oraz z pańszczyzny. Pod koniec ich pobytu, w dobrach kamedulskich mieszkało około dziewięć tysięcy osób – zaznacza ksiądz.
Nie używali prześcieradeł, spali pod szorstkimi kocami
Jak czytamy na stronie internetowej parafii, reguła nakazywała zakonnikom przede wszystkim modlitwę i surowy tryb życia. Oprócz tego, że modlili się każdy we własnym zakresie, siedem razy dziennie zbierali się na wspólne modlitwy, a także o godzinie 3.30 w nocy.
"W pokoju kameduły znajdowały się bardzo skromne sprzęty, bowiem obowiązywała surowa reguła założyciela św. Romualda. Z perspektywy kamedulskiego siennika wypchanego słomą i szorstkiego koca (zabronione było używanie prześcieradła, wełnianych lub pierzastych materaców i poduszek oraz więcej niż dwóch przykryć) najlepiej widać ich bogactwo ducha" – głosi wpis na stronie parafii.
Musieli przenieść się pod Warszawę
Świetności klasztoru zakończyła się zaraz po trzecim rozbiorze Polski.
- W 1796 roku władze pruskie skonfiskowały dobra kamedułów, a w 1799 roku ich siedzibę zajęła nowo utworzona diecezja wigierska. W 1800 roku kameduli opuścili Wigry i przenieśli się na podwarszawskie Bielany. Klasztor, bez swoich gospodarzy, zaczął zaś podupadać. W 1818 roku papież zniósł diecezję wigierską i utworzył diecezję w Sejnach, która w 1821 roku została przeniesiona do Suwałk. Klasztorny kościół, który miał dotąd status katedry, stał się zaś świątynią parafialną. Natomiast zabudowanie poklasztorne zaczęły jeszcze bardziej popadać w ruinę. Eremy niszczały, zawaliła się też wieża zegarowa, rozebrane zostały - bogato zdobione - schody prowadzące do kaplicy kanclerskiej. Część schodów została przeniesiona do budowanego wówczas kościoła pod wezwaniem św. Aleksandra w Suwałkach – opowiada ks. Nogowski.
Klasztor był niszczony podczas I i II wojny światowej
Duże zniszczenia poczyniły też wojska niemieckie podczas I wojny światowej. W 1915 roku w wyniku ostrzału artyleryjskiego poważnemu uszkodzeniu uległ kościół, dom furtiana (zakonnika będącego odźwiernym – przyp. red.) oraz refektarz (jadalnia – przy. red.). W okresie II Rzeczypospolitej, na podstawie projektu architekta Oskara Sosnowskiego, rozpoczęła się odbudowa kościoła.
- Pierwszą mszę odprawiono tu w 1933 roku. Niestety w 1944 roku, podczas II wojny światowej, świątynia ponownie została zburzona w wyniku ostrzału prowadzonego przez artylerię radziecką. Po wojnie, dzięki ofiarności parafian, kościół został odbudowany. Prace budowlane zakończono w połowie lat 50. Wtedy też ruszyła odbudowa pozostałych obiektów. Prace były możliwe również dzięki dotacjom rządowym. Niemniej do 1973 roku udało się odbudować jedynie niewielką część kompleksu – zaznacza ksiądz.
Funkcjonował tu Dom Pracy Twórczej
Rok 1973 jest ważną datą w dziejach klasztoru, bo właśnie wtedy Kościół wydzierżawił kompleks ministerstwu kultury i sztuki.
– Umowa została zawarta na 50 lat. Jako że rządowe dotacje na odbudowę klasztoru były dość skromne, a do zrobienia było jeszcze sporo, pojawiała się propozycja, że w zamian za umowę dzierżawy ministerstwo zajmie się odbudową dawnego klasztoru. Tak też się stało. Odbudowa ruszyła na dużą skalę. Powstał tu dom pracy twórczej, który był odwiedzany przez licznych artystów. Odbywały się różnego rodzaju spotkania i warsztaty. Kościół natomiast nadal zaś zarządzał świątynią, budynkiem plebanii oraz jednym z eremów – wyjaśnia nasz rozmówca.
Umowa powinna się kończyć w 2023 roku. Została jednak – za zgodą ministra kultury - rozwiązana w 2011 roku. Było to związane z końcem funkcjonowania domu pracy twórczej oraz z tym, że 1999 roku wizytę złożył tu papież Jan Paweł II. Od tego czasu do dawnego klasztoru zaczęli przybywać pielgrzymi, zwiększył się też ruch turystyczny.
Miejsce licznie odwiedzane przez turystów
Dziś dawny klasztor jest jedną z największych atrakcji Suwalszczyzny. W domu gościnnym "królewskim" i kaplicy kanclerskiej można przenocować. W refektarzu serwowane są zaś regionalne potrawy. Na terenie dawnego klasztoru odbywają się też różnego rodzaju spotkania, rekolekcje czy też międzynarodowe plenery malarskie. Można również wynająć łódź czy też kajak i popływać po jeziorze.
- W porównaniu do czasu, gdy przebywali tu kameduli brakuje jedynie dwóch obiektów. Stajni oraz budynku, który był przedłużeniem domu "królewskiego". Kto wie, może kiedyś uda odbudować również i te obiekty – zastanawia się ksiądz.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Wigry Pro