Jeden z mieszkańców Siemiatycz (woj. podlaskie) zauważył małe dziecko, które przez okno na drugim piętrze wyszło na parapet. Wezwał policjantów.
Już po kilku minutach przed blokiem był patrol.
- Funkcjonariusze zauważyli chłopca, który jedną nogą stał na parapecie zewnętrznym, wychylał się, a ręką trzymał futrynę okna - opisuje sierżant Kamil Jaroć z policji w Siemiatyczach.
Policjanci się rozdzielili. Jeden został na dole i asekurował miejsce ewentualnego upadku dziecka.
- Utrzymywał z chłopcem kontakt wzrokowy oraz spokojnie z nim rozmawiał - mówi sierżant Jaroć.
Zaskoczona matka
Drugi z policjantów pobiegł do mieszkania, w którym był chłopiec.
- Na szczęście drzwi były otwarte. Policjant błyskawicznie zdjął chłopczyka z parapetu - relacjonuje Kamil Jaroć.
Kiedy trzyletni chłopiec był już bezpieczny, policjant zauważył, że w pokoju obok jest matka chłopca, która była zupełnie nieświadoma zagrożenia.
- Okazało się, że położyła się na chwilę z drugim, młodszym dzieckiem i zasnęła - mówi Kamil Jaroć.
Obecnie policjanci wyjaśniają, czy nie doszło do narażenia trzyletniego chłopca na niebezpieczeństwo. Wszystko działo się we wtorek, 5 maja rano.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź