W rejonie Olchówki, w gminie Narewka (Podlaskie) żołnierze znaleźli we wtorek ciało mężczyzny, który miał przy sobie plecak i nigeryjski paszport. Przeprowadzono sekcję zwłok, ale nie wskazała jednoznacznie przyczyny śmierci. W piątek prokuratura podała, że potrzebne są dalsze, specjalistyczne badania.
O znalezionym dzień wcześniej, w odległości około dziewięciu kilometrów od polsko-białoruskiej granicy, ciele mężczyzny poinformował w ostatnią środę rzecznik podlaskiej policji podinspektor Tomasz Krupa. Dodał, że choć przy ciele znaleziono nigeryjski paszport, nie wiadomo, czy należał on do zmarłego.
Prokuratura Rejonowa w Hajnówce wszczęła śledztwo w sprawie ustalania okoliczności śmierci mężczyzny. Ciało zostało zaś przekazane do zakładu medycyny sądowej, gdzie przeprowadzono sekcję.
Stwierdzono brak obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych
- Stwierdzono brak obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych, brak chorób, które mogą mieć związek z przyczynami zgonu. Lekarz wskazał na konieczność przeprowadzenia badań histopatologicznych i toksykologicznych - mówi Jan Andrejczuk, szef Prokuratury Rejonowej w Hajnówce.
Zwraca też uwagę, że ze stanu ciała wynika, że leżało ono w lesie dosyć długo. - Przedmiotem śledztwa będzie też ustalenie personaliów zmarłego. Brak na razie jednoznacznych danych, że znaleziony przy nim paszport należał do niego – zaznacza prokurator.
Kurdyjka zmarła w następstwie wychłodzenia organizmu
Prokuratura Rejonowa w Hajnówce prowadzi też śledztwo w sprawie śmierci Kurdyjki, która z rodziną przeszła przez granicę z Białorusi do Polski. Kobieta zmarła kilka dni temu w miejscowym szpitalu. Wcześniej poroniła w 27. tygodniu ciąży.
Tu również przeprowadzona została sekcja. Jak informuje prokurator Andrejczuk, wstępne wyniki wskazują na to, że doszło do wychłodzenia organizmu, czego następstwem była "niewydolność wielonarządowa". Kurdyjka w stanie ciężkim trafiła do hajnowskiego szpitala, jej stan powoli się pogarszał.
Największe śledztwo dotyczące śmierci cudzoziemców, których zwłoki znaleziono w różnych miejscach, w pasie przygranicznym z Białorusią, prowadzi od końca września Prokuratura Okręgowa w Suwałkach. Obecnie w tym postępowaniu bada ona okoliczności śmierci sześciu osób.
Co dzieje się przy polsko-białoruskiej granicy?
Przy polsko-białoruskiej granicy trwa kryzys migracyjny wywołany przez reżim Aleksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów w odpowiedzi na unijne sankcje. Sytuacja zaostrzyła się w połowie listopada, kiedy migranci zebrali się w pobliżu przejścia granicznego w Kuźnicy i siłowo próbowali przedostać się do Polski. Te próby powtarzają się co jakiś czas w różnych miejscach na granicy.
Czytaj raport tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Od 1 grudnia do 1 marca na mocy rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego na terenie przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania. Obejmuje on 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego. Został wprowadzony zaraz po zakończeniu obowiązywania na tym terenie stanu wyjątkowego, który ograniczał obecność w pasie przygranicznym między innymi dziennikarzy, lekarzy i aktywistów grup pomocowych.
Dziennikarze, mimo zniesienia stanu wyjątkowego, nie mogą swobodnie poruszać się w strefie przygranicznej. Aktualnie tym, który będzie decydował o tym, którzy dziennikarze mogą przebywać na terenie przygranicznym, jest komendant Straży Granicznej. W tej sytuacji przedstawiciele mediów muszą starać się o akredytacje, aby móc pracować przy granicy z Białorusią. W innych przypadkach bazować muszą na przekazach władz i służb.
Źródło: PAP, tvn24.pl