W Białymstoku wpuszczono ich po negocjacjach, w Szczecinie przyjęto serdecznie, w Koszalinie nie pozwolono wejść, a w Warszawie wezwano policję. Chodzi o przedstawicieli stowarzyszenia Obserwatorium Wyborcze, którzy chcieli uczestniczyć w posiedzeniach komisji wyborczych. Zamieszanie i różne podejście wynika z tego, że przepisy nie są do końca jasne. Zgodnie z wykładnią Krajowego Biura Wyborczego, osoby takie mogą brać udział w pracach komisji jedynie w dniu głosowania, ale według konstytucjonalisty, przewodniczący komisji nie mogą odmówić im wejścia.
- Jako stowarzyszenie, do którego celów statutowych należy między innymi troska o demokrację, mamy prawo wyznaczyć po jednym obserwatorze społecznym do okręgowych, rejonowych, terytorialnych i obwodowych komisji wyborczych. Wynika to z artykułu 103c. paragraf 1 Kodeksu wyborczego. Natomiast artykuł 103b. paragraf 1 punkt 1 tegoż kodeksu mówi, że obserwator społeczny ma prawo być obecny podczas wszystkich czynności komisji, do których został wyznaczony. Przepisy są więc jednoznaczne - stwierdził Marcin Skubiszewski, prezes stowarzyszenia Obserwatorium Wyborcze.
We wtorek (29 sierpnia) chciał przyglądać się obradom pierwszego posiedzenia jednej z dwóch powołanych w Warszawie okręgowych komisji wyborczych (art. 170. § 1 Kodeksu wyborczego mówi, że w skład komisji wchodzi od czterech do 10 członków powołanych spośród osób mających wykształcenie prawnicze oraz dających rękojmię należytego pełnienia tej funkcji. Przewodniczącym komisji jest zaś z urzędu komisarz wyborczy).
Policja: po naszym przyjeździe dobrowolnie opuścił budynek
- Nie chciano mnie jednak wpuścić. Skończyło się na tym, że wezwana została policja. Wyszedłem nie stawiając żadnych oporów. A to, że pojawili się mundurowi to bardzo dobrze, bo cała sytuacja została udokumentowana. Rano tego samego dnia dzwoniłem do delegatury z pytaniem, gdzie i o której godzinie odbędzie się posiedzenie. Otrzymałem taką informację, nikt natomiast nie mówił, czy mnie wpuszczą czy nie - zaznaczył Skubiszewski.
Interwencję policjantów potwierdza podinspektor Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I (Śródmieście).
- Policję wezwał pracownik ochrony. Pan po naszym przyjeździe dobrowolnie opuścił budynek - poinformował.
KBW: mogą brać udział tylko w dniu głosowania
Natomiast Marcin Chmielnicki, rzecznik Krajowego Biura Wyborczego, powiedział nam, że wspomniany artykuł 103b. paragraf 1 punkt 1 Kodeksu wyborczego owszem stanowi o tym, iż mąż zaufania (czy też jak w tym przypadku obserwator społeczny) ma prawo być obecny podczas wszystkich czynności komisji, do której został wyznaczony, jednak drugi punkt tego paragrafu mówi, że ma prawo być obecny "w lokalu wyborczym w czasie przygotowania do głosowania, głosowania, ustalania wyników głosowania i sporządzania protokołu".
- Oznacza to, że mąż zaufania i obserwator społeczny może uczestniczyć w pracach komisji jedynie w dniu głosowania - zaznaczył.
Społecznicy uważają, że prawo jest po ich stronie
Marcin Skubiszewski nie zgodził się z taką wykładnią kodeksu.
- Skoro jest napisane, że ma prawo uczestniczyć we wszystkich czynnościach komisji, oznacza to, że we wszystkich, a nie tylko w dniu głosowania. Nie ma też znaczenia fakt, że w artykule 9 regulaminu przyjętego uchwałą Państwowej Komisji Wyborczej z 28 sierpnia 2023 roku jest napisane, iż "W posiedzeniach mogą uczestniczyć osoby zaproszone przez przewodniczącego komisji". Kodeks wyborczy jest aktem prawnym wyższego rzędu niż regulamin, a - jak wspomniałem - kodeks dopuszcza obserwatorów społecznych do uczestniczenia w pracach komisji. Co oznacza, że biorą oni udział w jej pracach z mocy ustawy - tłumaczył.
Chcą patrzeć komisji na ręce
Dodał, że oczywiście na inauguracyjnym posiedzeniu komisji podejmowane są jedynie sprawy organizacyjne, ale mimo wszystko stowarzyszenie chce przyglądać się jej pracom od początku do końca.
- Chcemy mieć pewność, że komisja prawidłowo zweryfikuje podpisy widniejące pod listami poparcia i nie będzie tak, że na przykład do wyborów zostanie dopuszczony komitet, który przedstawił fałszywe podpisy. Zamierzamy też pilnować, aby przy zlecaniu przez komisję drukowania kart do głosowania nie wkradł się jakiś błąd typu przypisanie nazwy komitetu nie do tego kandydata - wyjaśnił Skubiszewski.
Wcześniej dostał informację, że go nie wpuszczą. Faktycznie tak się stało
Na posiedzenie komisji, tyle że w Koszalinie, nie został też we wtorek wpuszczony członek stowarzyszenia Obserwatorium Wyborcze Stanisław Rok.
- Usłyszałem, że taka jest wykładnia PKW i KBW. O tym, że mnie nie wpuszczą dowiedziałem się jeszcze wcześniej, gdy dzwoniłem do koszalińskiej delegatury. Mimo wszystko zdecydowałem się tam pojawić i upewnić, że faktycznie mnie nie wpuszczą - powiedział.
Na początku nie chcieli go wpuścić, ostatecznie jednak wszedł
Problemy z wejściem na posiedzenia komisji miał też Marek Epler - związany z KOD - członek Obserwatorium Wyborczego, który chciał przyglądać się pracy komisji w Białymstoku. Mówił przed kamerą TVN24, że kiedy dzwonił rano dopytać o posiedzenie komisji został poinformowany, że nie zostanie wpuszczony ponieważ wpuszczani mogą być wyłącznie goście zaproszeni przez przewodniczącego komisji. Postanowił jednak udać się na posiedzenie. Jak mówił, przewodniczący faktycznie nie chciał go początkowo wpuścić.
- Przekonałem go jednak, że działam na podstawie ustawy, a nie na podstawie jego zaproszeń i że mam prawo tutaj być. W końcu dał się przekonać - powiedział.
Wątpliwości dotyczą danych osobowych
Dyrektor delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Białymstoku Marek Rybnik, który jako sekretarz komisji brał udział w jej pracach, powiedział tvn24.pl, że przewodniczący komisji skorzystał z możliwości, jaką daje paragraf 9 regulaminu okręgowych i obwodowych komisji wyborczych i zaprosił obserwatora na posiedzenie.
Gdy spytaliśmy go, czy obserwator będzie mógł uczestniczyć również w kolejnych posiedzeniach komisji, powiedział, że to się jeszcze okaże.
ZOBACZ TEŻ: Czaputowicz: te wybory mogą zostać podważone
- Wczorajsze posiedzenie miało charakter czysto organizacyjny. Będą jednak takie, na których przyjmowane będą na przykład listy poparcia poszczególnych komitetów, gdzie wyborca popierając daną listę składa swój podpis, podając swoje imię i nazwisko, adres zamieszkania oraz numer PESEL (co wynika z art. 427 paragraf 2 Kodeksu wyborczego - przyp. red.). Obserwator nie ma zaś umocowania, aby mieć dostęp do takich danych - wskazał Marek Rybnik.
Konstytucjonalista: komisja powinna tak zorganizować pracę, aby chronić dane
Profesor UwB dr hab. Andrzej Jackiewicz z Zakładu Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu w Białymstoku powiedział, że obserwator społeczny może przyglądać się pracom komisji, ale faktycznie nie powinien mieć wglądu w takie dane.
- Wynika to z przepisów o ochronie danych osobowych. Komisja wyborcza powinna tak zorganizować swoją pracę, aby zostało to zapewnione - podkreślił.
Zdaniem profesora obserwatorzy mogą przyglądać się pracom komisji
Natomiast jeśli chodzi o możliwość uczestniczenia obserwatorów społecznych w pracach komisji, to jest zdania, że przewodniczący nie mogą im odmawiać.
- Artykuły 103b. paragraf 1 punkt 1 i 103b. paragraf 1 punkt 2 należy traktować osobno, a nie łącznie. Ten pierwszy mówi zaś o wszystkich czynnościach komisji, a nie tylko o tych w dniu głosowania - wyjaśnił.
Była woda i herbata, dyrektor wziął kurtkę i powiesił w szafie
Inaczej niż w Warszawie, w Koszalinie i początkowo w Białymstoku, został zaś potraktowany Andrzej Maliński (jest działaczem stowarzyszenia Obserwatorium Wyborcze i obserwatorem społecznym z ramienia Fundacji im. Krzysztofa Skubiszewskiego), który przyszedł na posiedzenie komisji w Szczecinie.
- Była też ze mną koleżanka z Obserwatorium Wyborczego. Wcześniej dzwoniłem do delegatury, gdzie poproszono mnie o wysłanie maila. Co prawda nie dostałem w odpowiedzi informacji, że ktoś mnie na posiedzenie zaprasza, ale potwierdzono, o której godzinie się ono odbędzie. Mogłem więc wnosić, że mnie wpuszczą - zrelacjonował.
Dodał, że został wraz z koleżanką przyjęty wręcz serdecznie.
- Dyrektor szczecińskiej delegatury KBW osobiście wziął moją kurtkę i powiesił w szafie. Siedzieliśmy z członkami komisji przy wspólnym stole. Dostaliśmy wodę i kawę. Członkowie komisji odpowiadali na nasze pytania - opisał.
W Szczecinie mają być wpuszczani
Waldemar Gorzycki, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Szczecinie, potwierdził, że tak właśnie było.
- Artykuł 103c. paragraf 1 Kodeksu wyborczego mówi o tym że "zarejestrowane w Rzeczypospolitej Polskiej stowarzyszenie i fundacja, do których celów statutowych należy troska o demokrację, prawa obywatelskie i rozwój społeczeństwa obywatelskiego, ma prawo wyznaczyć po jednym obserwatorze społecznym do komisji wyborczych o których mowa w art. 152 paragraf 2. Natomiast art. 152 paragraf 2 mówi o tym, że oprócz komisji rejonowych, terytorialnych i obwodowych chodzi również - jak w tym przypadku - o komisje okręgowe - zaznaczył.
ZOBACZ TEŻ: Kaczyński "ucieka" z Warszawy, opozycja komentuje. "Boi się dostać łomot od Donalda Tuska"
Dodał, że obserwatorzy społeczni przed wejściem na posiedzenie wylegitymowali się stosownymi dokumentami i przewodniczący ich wpuścił.
- Usiedli przy naszym stole i przysłuchiwali się obradom. Jeśli będą chcieli przyjść na kolejne posiedzenia, nikt ich nie wyprosi. Mają prawo w nich uczestniczyć - przekazał Gorzycki.
Nie będą mieli dostępu do danych osobowych
Na pytanie, co będzie jeśli komisja będzie akurat przyjmować listy poparcia komitetów wyborczych z danymi osobowymi podpisanych wyborców, odpowiedział, że nikt spoza komisji nie może mieć do takich danych dostępu.
- Stąd też obserwatorzy społeczni będą mogli wejść na posiedzenie i przysłuchiwać się obradom, ale nikt im nie pokaże danych osobowych - zaznaczył.
Stowarzyszenie zapowiada kroki prawne
Cytowany na wstępie Marcin Skubiszewski cieszy się, że w Szczecinie i w Białymstoku przedstawiciele jego stowarzyszenia zostali wpuszczeni na posiedzenia.
- Natomiast odnośnie sytuacji w Koszalinie i mojej w Warszawie będziemy podejmowali kroki prawne, abyśmy mogli brać udział w posiedzeniach tamtejszych komisji - zapowiedział.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Dziurek/Shutterstock