Jeden z największych na świecie fragmentów Drzewa Krzyża Świętego, na którym umarł Jezus Chrystus oraz drzazga z tego drzewa. Takie relikwie w lutym 1991 roku skradziono z bazyliki dominikańskiej w Lublinie. Jako pierwszy kradzież zauważył nieżyjący już brat Iwo, który otwierał świątynię na poranną mszę. W rocznicę kradzieży dominikanie modlą się o odnalezienie skradzionych relikwii. Tak też będzie dziś.
- Przez te wszystkie lata pojawiało się mnóstwo różnych hipotez. Jedni mówili, że skoro relikwie trafiły do nas z Ukrainy, to złodzieje przewieźli je właśnie na Ukrainę. Inni, że w sprawę zamieszany był nieżyjący już lokalny paser. Fakt jest jeden, nikogo dotąd nie złapano – mówi o. Krzysztof Modras, przeor klasztoru dominikanów w Lublinie.
Krzyż 30 na 30 centymetrów
W nocy z 9 na 10 lutego 1991 roku, ktoś zabrał z bazyliki przy ul. Złotej 9 dwa srebrne relikwiarze. W pierwszym przechowywany był jeden z największych na świecie fragmentów Drzewa Krzyża Świętego, na którym umarł Jezus Chrystus. Fragment miał kształt zbliżony do krzyża greckiego, 30 na 30 centymetrów. W drugim relikwiarzu zaś znajdowała się drzazga, która ułamała się z krzyża podczas czyszczenia pierwszego relikwiarza – mówi przeor.
Kradzież zauważył nieżyjący już brat Iwo – zakrystian, który w niedzielę 10 lutego o godz. 5.45 chciał otworzyć bazylikę przed poranną mszą. Tymczasem drzwi były już uchylone.
"Przypuszczamy, że wieczorem ktoś schował się w świątyni"
- Jako że były one otwierane od środka, to przypuszczamy, iż w sobotę wieczorem ktoś schował się w świątyni i w nocy wszedł do kaplicy Firlejów, gdzie przechowywane były relikwie. Mówi się o dwóch osobach. Albo mieli skądś oryginalne klucze, albo dorobili, ale w jakiś sposób otworzyli kratę i zabrali relikwiarze – opowiada o. Krzysztof Modras.
Podkreśla, że choć oba relikwiarze nie przedstawiały zbyt dużej wartości materialnej, to ich wartość religijna jest bezcenna.
Historia sprowadzenia relikwii sięga XV wieku
- Nie jest do końca wyjaśnione, jak fragment Drzewa Krzyża Świętego trafił do naszego klasztoru. Podobno przywiózł go w 1420 roku biskup Andrzej, dominikanin z Krakowa, któremu relikwię podarował w 1387 roku książę kijowski Iwan (do Kijowa fragment krzyża miał trafić z Konstantynopola, a do Konstantynopola oczywiście z Jerozolimy – przyp. red.). To jednak tylko jedna z hipotez. Choć myślę, że może być w niej ziarno prawdy. Bo o ile biskup Andrzej uważany był za postać na wpół legendarną, to w latach 1994/95, w czasie prac badawczych i inwentaryzacyjnych w bazylice, odkryto w podziemiach niszę grobową z jego pochówkiem – opowiada o. Krzysztof Modras.
Obecnie w bazylice są trzy relikwiarze
Niedługo po kradzieży do lubelskich dominikanów zgłosił się darczyńca z Holandii, który przekazał im relikwiarz z drzazgą z Drzewa Krzyża Świętego.
- Dołączył do dwóch relikwiarzy z drzazgami, które odpadły od skradzionego krzyża. Stały w innym miejscu, więc złodzieje ich nie zabrali – mówi przeor.
Co roku dominikanie modlą się o odnalezienie skradzionych relikwii. Tak też będzie we wtorek, 9 lutego. Msza w bazylice odprawiona zostanie o godzinie 18.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum Klasztoru Dominikanów w Lublinie