Marek Solecki, nauczyciel biologii z Kraśnika, kolekcjonerem jest od dziecka. Zbiera przede wszystkim zabytki techniki: syfony, żelazka i wagi. Ale nie tylko, ma w swoich zbiorach chociażby zęby mamuta.
- Wszystko zaczęło się, gdy miałem siedem lat. Lubiłem wchodzić na strych w domu moich dziadków ze strony mamy i szukać "skarbów". Tym bardziej, że dziadek był ułanem i miał wiele pamiątek. Pamiętam, że znalazłem kiedyś żelazko węglowe z kogucikiem. Babcia początkowo nie chciała mi go oddać, bo mówiła, że może się przydać, gdy zabraknie prądu. Kiedy jednak zachorowałem i przez kilka dni leżałem pod kołdrą w łóżku, babcia mnie odwiedziła i podarowała upragnione żelazko – wspomina Marek Solecki, kolekcjoner z Kraśnika na Lubelszczyźnie.
Obecnie uzupełnia swoje zbiory przeważnie na giełdach staroci, w punktach skupu złomu i na portalach aukcyjnych. Duża część eksponatów ma związek z Lubelszczyzną.
W Lublinie istniała największa fabryka wag w Europie
- Szczególnie dumny jestem z mojej największej w Polsce kolekcji przedwojennych lubelskich wag. Obejmuje ona unikaty aż z dwunastu fabryk i warsztatów naprawczych, które istniały w tym mieście. Na czele z – założoną w 1879 roku w Lublinie - fabryką Wilhelma Hessa, która przed I wojną światową była największą fabryką wag w Europie. Hess był z pochodzenia Czechem. Wcześniej pracował w produkujących wagi amerykańskich fabrykach w Bufallo i Chicago. W 1876 roku podczas podróży do Rosji zachorowała mu najstarsza córka. Wysiadł więc na peronie w Lublinie i już w tym mieście pozostał. Założył niewielki zakład naprawczy wag, który rozrósł się do wielkiej fabryki – opowiada.
Niedawno nawiązał kontakt z kolekcjonerem z Odessy Witalijem Tomczikiem, który na stronie internetowej umieszcza informacje o wagach i odważnikach wyprodukowanych w fabrykach na terenie Europy.
- Wstawia tam również zdjęcia z mojej kolekcji. Dzięki umieszczonym informacjom można się dowiedzieć, gdzie i kiedy dana waga powstała, gdzie była reperowana. Informacje podane są w języku rosyjskim – zaznacza nasz rozmówca.
Przedwojenne syfony jako poprzednicy saturatorów
Część eksponatów prezentowanych jest w Szkolnej Izbie Historyczno-Etnograficznej, założonej 25 lat temu w Zespole Szkół nr 3 w Kraśniku.
– Pracuję tam od 1990 roku jako nauczyciel biologii. Ktoś kiedyś powiedział, że zbiory nie mieściły mi się domu, stąd musiałem wyeksponować je w innym dodatkowym miejscu. Jest w tym stwierdzeniu dużo prawdy – uśmiecha się kolekcjoner.
W części historycznej można znaleźć oprócz wag, m.in. żelazka, butelki, lampy naftowe i przybory piśmiennicze. Ale też chociażby buteleczki na święconą wodę z Jasnej Góry i przedwojenne miedziane syfony. Te ostatnie od 2, 3-litrowych do olbrzymich 30-litrowych.
– Można je było spotkać w wielu sklepach spożywczych. Umieszczano je w beczkach z wodą i lodem. Chodziło o to, aby woda sodowa zawsze była zimna. Można powiedzieć, że syfony te były poprzednikami saturatorów, które stały w czasach PRL na polskich ulicach – wyjaśnia Marek Solecki.
Psie numerki z czasów zaborów
Opowiada też o tzw. psich numerkach. – Były to niewielkie metalowe tabliczki, które jeszcze w czasach zaborów stanowiły dowód uiszczenie podatku za psa. Przyczepiane były do obroży i miały też ten dodatkowy walor, że w swoim numerze zawierały informację o właścicielu danego zwierzęcia. Jeśli więc komuś zaginął pies, nie było problemu z jego odnalezieniem – mówi nasz rozmówca.
W części etnograficznej kolekcji znalazł się zaś m.in. pokaźny zbiór dzbanków, mis i makutr. Są też wyroby kowalskie, stare zabawki oraz wiele innych eksponatów.
Skorupki jaj owiraptora, ząb nosorożca włochatego
Osobną część izby stanowi kącik paleontologiczny obejmujący skamieniałości roślin i zwierząt. Najciekawsze z nich to trzeciorzędowe fragmenty skamieniałych drzew, jurajskie fragmenty skorupek jaj owiraptora, kości i zęby mamuta, niedźwiedzia jaskiniowego oraz ząb nosorożca włochatego.
- Wiele eksponatów udostępniam też różnym muzeom, na przykład Muzeum Zamek w Baranowie Sandomierskim czy Muzeum Regionalnemu w Kraśniku. Chcę, aby moja kolekcja była znana jak najszerszemu gronu odbiorców – podkreśla Marek Solecki.
"W ten sposób okazujemy szacunek dawnym twórcom"
Dodaje, że w jego kolekcjonerskiej pasji chodzi z jednej strony o ratowanie unikatowych już zabytków techniki dla przyszłych pokoleń i przywracanie ich do dawnej świetności, a z drugiej o udostępnianie ich społeczeństwu.
- W ten sposób okazujemy szacunek dawnym twórcom, ich nietuzinkowej myśli technicznej i wspaniałego wzornictwa przemysłowego. W moim hobby ważne jest również złapanie chwili oddechu w tych naszych zabieganych czasach. Kolekcjonowanie starych przedmiotów, ich naprawa i konserwacja bardzo mnie wycisza i uspokaja – mówi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marek Solecki