Wzniesiony w ostatniej dekadzie XIX wieku dworzec kolejowy na stacji Motycz w Kozubszczyźnie (województwo lubelskie) znów zaprasza podróżnych. Okoliczni mieszkańcy przekazują z pokolenia na pokolenie opowieści, że przed laty mogli z niego korzystać słynni polscy pisarze.
- Cieszę się, że udało się doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału. To miejsce przestało straszyć swym wyglądem, a stało się naszą chlubą – mówi Mirosław Żydek, wójt gminy Konopnica.
Chodzi o wzniesiony w 1890 roku dworzec na stacji Motycz w miejscowości Kozubszczyzna. Budynek został w ostatnich tygodniach oddany do użytku po tym, jak przeszedł gruntowny remont. Zmieniło się też jego otoczenie – powstał m.in. plac zabaw, siłownia, parking i rondo nawrotowe dla komunikacji podmiejskiej. - Prace pochłonęły 5,5 miliona złotych, z czego około trzy miliony dostaliśmy z funduszy unijnych – podkreśla wójt.
Część pomieszczeń przeznaczono na potrzeby grupy teatralnej
Gmina na razie dzierżawi nieruchomość od PKP S.A. Ma ją wkrótce bezpłatnie przejąć. - Szkoda, że koleje nie chciały bezpłatnie przekazać nam również dwóch drewnianych domów pracowniczych, które są w opłakanym stanie i - jako część zespołu dworca kolejowego - figurują w wojewódzkiej i gminnej ewidencji zabytków. Niemniej dobrze, że udało się uratować dworzec – zaznacza Mirosław Żydek.
Wewnątrz powstała poczekalnia dla podróżnych. Wkrótce ma też stanąć biletomat. Część wyremontowanych pomieszczeń przeznaczono m.in. na potrzeby miejscowej amatorskiej grupy teatralnej "Stacja Teatr” oraz Koła Gospodyń Wiejskich z Kozubszczyzny.
"W pobliskich dworach magnackich bywali znamienici goście"
- Kiedy minie pandemia, zamierzamy zorganizować event polegający na tym, że pewna grupka osób na czele z członkami grupy teatralnej przebierze się w stroje z epoki, wsiądzie do pociągu w Lublinie i wysiądzie właśnie na dworcu w Kozubszczyźnie – opowiada Mirosław Żydek.
Okoliczni mieszkańcy przekazują z pokolenia na pokolenie opowieści, że na stacji mieli wysiadać Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz i Stefan Żeromski. - To oczywiście tylko przypuszczenia, ale dość prawdopodobne. Linia kolejowa miała połączenie z Warszawą, a w pobliskich dworach magnackich w Motyczu czy w Radawcu bywali znamienici goście. Popularnością cieszyło się też uzdrowisko w Nałęczowie. Może więc faktycznie najważniejsi chyba pisarze epoki wysiadali na naszym dworcu – uśmiecha się wójt.
Dworzec Kolei Nadwiślańskiej
Natomiast Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków dr Dariusz Kopciowski przypomina, że dworzec znajduje się na trasie historycznej Kolei Nadwiślańskiej nazywanej też Drogą Żelazną Nadwiślańską. Była nie tylko najdłuższym szlakiem kolejowym w Królestwie Polskim, ale również jednym z najważniejszych w całym zaborze rosyjskim.
- Zgodę na budowę linii kolejowej na odcinku z Mławy, przy granicy z Prusami, do Kowla na Wołyniu z odnogą do Iwanogrodu (Dęblina) i Łukowa, wydał car Aleksander II Romanow w 1874 roku. Do prac budowlanych zaangażowano około 2,5 tys. robotników, pochodzących głównie z zachodnich guberni rosyjskich. Jej budowę zakończono w rekordowym tempie zaledwie trzech lat – mówi konserwator.
Linia wzdłuż przypuszczalnej linii frontu na Wiśle
Linia miała ważne znaczenie strategiczne. Została wszak wybudowana wzdłuż przypuszczalnej linii frontu na Wiśle i łączyła ze sobą najważniejsze twierdze rosyjskie na terenie Królestwa Polskiego: Warszawę, Modlin i Dęblin z rosyjskimi twierdzami na Wołyniu: Łuckiem, Równem i Dubnem.
- Pozwalało to na szybki transport wojska, sprzętu i żywności. Dzięki połączeniu z wybudowaną w tym samym okresie pruską koleją malborsko-mławską Kolej Nadwiślańska zapewniła również komunikację pasażerską i transport towarowy – między innymi zboża z Lubelszczyzny i Wołynia do Warszawy i Gdańska – zaznacza Dariusz Kopciowski.
Drogę Żelazną oddano do użytku w 1877 roku
Kolej Nadwiślańska była również pierwszą linią, która dotarła do Chełma i Lublina oraz przyczyniła się do stworzenia w Dęblinie niezwykle ważnego węzła kolejowego.
- Dzięki temu połączeniu Lublin stał się w krótkim czasie znaczącym ośrodkiem przemysłowym, a miejscowości znajdujące się na drodze Kolei Nadwiślańskiej szybko zyskały znaczenie jako miejsca lokalnego rozwoju – opowiada konserwator.
Uroczyste oddanie Drogi Żelaznej Nadwiślańskiej (nazywano ją również mławsko-kowelską) odbyło się 29 sierpnia 1877 roku. Całkowita długość linii kolejowej wynosiła 427 wiorst, tj. ok. 456 km. Codziennie w obie strony kursowało osiem pociągów: dwa wojskowe, cztery towarowe, jeden pocztowy i jeden osobowo-towarowy.
"W pobliżu stacji funkcjonowała rzeźnia i bekoniarnia"
- Przystanek od początku był zaplanowany jako stacja kolejowa na trasie tej linii. Tutaj wyładowywano przywożone bydło i trzodę, które było badane w urządzonym na stacji punkcie badań weterynaryjnych. W pobliżu stacji funkcjonowała bowiem rzeźnia i bekoniarnia. Przy stacji znajdował się również telegraf – mówi Dariusz Kopciowski.
Ciekawostką jest, że w czasie II wojny światowej, jako jeden z pracowników kolejowych, ukrywał się w tych okolicach Aleksander Sarkisow, pseudonim "Szaruga" (1909-1994) – pułkownik Wojska Polskiego, żołnierz Armii Krajowej, z zawodu inżynier i nauczyciel akademicki Politechniki Warszawskiej.
Budynek popadał w ruinę
- Od lat 90. XX wieku budynek dworca pozostawał nieużytkowany. Pomimo to zachował swą pierwotną bryłę, układ wnętrz i oryginalny wystrój architektoniczny elewacji. Inwestor przy realizacji prowadzonych od 2019 roku prac starał się w jak największym stopniu zachować oryginalną formę budynku. Została między innymi odtworzona stolarka okienna i drzwiowa, oczyszczono i uzupełniono ubytki ceglanych elewacji, odtworzono więźbę dachową, wymieniono pokrycie dachu i odtworzono jego detale – wylicza konserwator.
Ma nadzieję, że do dawnej świetności uda się też przywrócić wspomniane przez wójta dwa domy pracownicze.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków