"Sądził, że wywozi śmieci do prywatnego lasu. Jakby to była jakakolwiek różnica"

 - W tym miejscu już wcześniej ktoś wyrzucał odpady budowlane. Poleciłem więc zamontować w pobliżu kamerę. Mamy efekt – mówi Marek Kołtun, nadleśniczy Nadleśnictwa Lubartów.  

Na filmie widać mężczyznę, który wynosi z busa wiadra po farbach. W lesie ląduje gruz i płytki ceramiczne. 

- Nagrały się numery rejestracyjne auta i twarz mężczyzny. Bez trudu ustaliliśmy więc tożsamość. Kazaliśmy mu posprzątać i wstawiliśmy 500 złotych mandatu. Odmówił, więc sprawa trafi do sądu. Maksymalna kara, jaka mu grozi, to pięć tysięcy złotych grzywny – podkreśla nadleśniczy. 

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE>>>

Mężczyzna nie widział w swoim postępowaniu nic złego. - Sądził, że wywozi śmieci do prywatnego lasu. Jakby to była jakakolwiek różnica. Tym bardziej że jakieś sześć kilometrów od tego miejsca (w Nowodworze – przyp. red.) jest punkt selektywnej zbiórki, gdzie można przywieźć odpady budowlane. Do tony rocznie przyjmowane są bezpłatnie – zaznacza Marek Kołtun. 

Przyznaje, że niestety - pomimo licznych akcji edukacyjnych - problem z zaśmiecaniem leśnych ostępów wciąż narasta.  - Przy czym nie chodzi o turystów odwiedzających pobliską Kozłówkę i spacerujących po naszym kompleksie, ale przede wszystkim o tych, którzy wywożą do lasów odpady wielkogabarytowe. Oprócz tych pochodzących z różnych placów budowy czy remontów zdarzają się też opony, lodówki, ciuchy, pampersy itd. Niech o skali problemu świadczy fakt, że na zbiórkę i wywóz śmieci nasze nadleśnictwo przeznacza rocznie około 40 tysięcy złotych W ciągu roku w tutejszych lasach ląduje nawet 180 metrów sześciennych odpadów – wyjaśnia Marek Kołtun.  

Już od lat kamery montowane są w różnych punktach. – Oprócz śmieciarzy złapaliśmy dzięki nim chociażby złodziei drewna czy kłusowników – podkreśla nadleśniczy.